sobota, 10 maja 2014

ROZDZIAŁ 29

Alec siedział zmęczony przy łóżku szpitalnym Hayley. Mimo nakazu Toma, żeby wracał i nie wystawiał się bandzie Marka, on dalej siedział na niewygodnym krześle i pilnował dziewczyny. Czuł się winny za to co się stało, bo gdyby zabrał blondynkę ze sobą Mark by jej nie uprowadził i nie było by żadnego wypadku. Zastanawiał się tylko dlaczego Mark ją porwał.  Kiedy już myślał, że ich zgubił zobaczył przewrócone auto na drodze.  Czuł jak serce na moment przestało mu bić, kiedy dostrzegł zakrwawione ciało Hayley. Od razu do niej podbiegł. Odetchnął z ulgą kiedy otworzyła oczy obdarowując go mętnym spojrzeniem.
Podniósł wzrok, kiedy w sali rozległ się szelest. Pewnie to znowu ta natrętna pielęgniarka przyszła mnie wywalić stąd pomyślał, ale ku jemu zaskoczeniu do pomieszczenia wszedł chłopak, z którym Hayley tańczyła na przyjęciu. Lekko kręcone kasztanowe włosy miał rozwiane po twarzy, policzki zaczerwienione od zimna, a w oczach błyszczał niepokój i zmartwienie. Na sobie miał garnitur, a w ręce trzymał małą torebkę dziewczyny.
- Co się stało? – sapnął wchodząc do pomieszczenia  wbijając wzrok w nieprzytomną
- Kto cię tu wpuścił? – warknął Alec, lecz brunet zignorował go podchodząc do łóżka. Rozbieganym wzrokiem lustrował ciało Hayley. Alec już świetnie wiedział jak wyglądała.  Liczne zadrapania, siniaki i rozcięcia od szkła. Na szczęście nie miała żadnych poważnych uszkodzeń jak złamań, w porównaniu do Marka, który znajdował się na innym piętrze. Z tego co wywnioskował z rozmów pielęgniarek, Stuff miał złamaną rękę i uszkodzoną tętnicę w udzie.  Ale ten gnojek go nie obchodził. Cokolwiek mu się stało należało mu się.
Szatyn spojrzał na złączone dłonie dziewczyny i przybyłego chłopaka. Brunet podniósł dłoń Hayley do swoich ust i delikatnie ucałował bladą skórę. Był to bardzo czuły gest. Jakby bał się, że może zadać jej jeszcze więcej bólu. Hayley opowiedziała Alcowi  to wszystko. Dlaczego się mściła na Marku. Nie rozumiał jej, ale pomagał jak tylko mógł. Nie chciał sprawiać jej dodatkowych kłopotów. Ale i tak wszystkie te rzeczy działy się przez obecnego tu Harrego. Czarnowłosy wstał odchrząkując gdy Styles nie zwrócił na niego uwagi.
-Jeśli się obudzi przekaż jej, żeby zadzwoniła do mnie – powiedział rzeczowym tonem wychodząc.
***
Świadomość zaczęła do mnie powracać. Słyszałam stłumione dźwięki, szelesty i równomierne pikanie. Poświata bladego światła przebijała się przez moje zamknięte powieki informując, że jest dzień. Czułam tępy ból w moim ciele. Rozpoczynał się od głowy, aż po koniuszki palców u stóp. Bałam się, że jeśli się poruszę ból nasili się.  Z każdym moim oddechem czułam jak palą mnie płuca, jakbym przebiegła maraton, a teraz całe moje ciało daje o tym znać. Uchyliłam delikatnie oczy od razu je mrużąc przed światłem. Zamrugałam parę razy wyostrzając wzrok. Byłam w błękitnym pomieszczeniu. Ściany i  sufit miały wyblakły kolor. Delikatne promienie słońca wpadały pomiędzy szczeliny żaluzji oświetlając tkliwie kawałek szarej podłogi i pościel, która byłam przykryta. Spojrzałam w bok patrząc na aparaturę, do której byłam podłączona. Miarowe pikanie informowało o tym, że moje serce wciąż bije. Po drugiej stronie na stoliku znajdowały się czerwone tulipany włożone do szklanki z wodą. Nie miałam żadnych wątpliwości w to gdzie się znajduję. Spojrzałam na swoje ręce, które były poharatane i posiniaczone. Usłyszałam szelest i podniosłam wzrok na wejście do sali. W progu stał Harry. Miał na sobie garnitur, pomięty i z pewnością nieświeży. Dwa guziki jego białej koszuli były rozpięte ukazując koniuszki dwóch jaskółek na jego obojczykach. Włosy miał potargane i niechlujnie ułożone. Miał cienie pod oczami i senny wzrok. W ręce trzymał jednorazowy kubek z kawą. Zdecydowanie nie wyglądał jak bóg seksu i nie roznosił dookoła siebie tej aury charakterystycznej tylko dla niego. Wyglądał jak wrak, jakby pożarł go wielki szczur, pożuł i wypluł zostawiając w obecnym stanie. Chłopak zrobił parę kroków podchodząc do ramy łóżka.
- Nie śpisz – stwierdził zachrypniętym głosem 
- Nie śpię – przytaknęłam powoli. Zmrużył oczy przyglądając mi się badawczo.
- Pamiętasz co się stało?
- I to świetnie pamiętam – bąknęłam. Wspomnienia porwania i wypadku pojawiły się w mojej głowie. Mark nie żył. Umarł, le go uratowałam. Czy kiedy straciłam przytomność znowu musieli go reanimować? Czy jeśli żyje, to uszkodzenia po wypadku są duże?  - Co z Markiem?
- Żyje. Niestety – drugie słowo wypluł z obrzydzeniem na twarzy. Odsunął małe krzesełko, które było obok łóżka siadając na nim.
- Skąd się tu wziąłeś? Skąd wiesz o wypadku? – to były tylko nieliczne pytania jakie chciałam mu zadać
- Znalazłem twoją torebkę, a wieść o wypadku szybko się rozniosła. – wzruszył ramionami upijając łyk taniej kawy z automatu
- I siedzisz tu cały czas? – zdziwiłam się – Gdzie jest Alec?
- A, on – nieprzyjazny błysk mignął w jego oku – Kazał ci przekazać, że kiedy się obudzisz masz do niego zadzwonić. – między nami zapała niezręczna cisza, którą przerwał Styles – Co ty w ogóle robiłaś na tym bankiecie?
- Nie mogę poudawać arystokratki przez jeden wieczór? – uniosłam się trochę na łokciach poprawiając swoją pozycję
- Nie wyglądało to na czystą chęć jedzenia krewetek i słuchania smętnych wypowiedzi dyrektorów prezesów i innych mniej ważnych osobistości – uniósł lewy kącik ust, który mógłby wyglądać jak uśmiech, jednak w jego przypadku był grymasem. Westchnęłam wiedząc, że nie ukryję przed nim prawdy.
- Masz rację, nie poszłam tam jeść krewetek. Musiałam coś zrobić… - przerwałam nie wiedząc na ile mogę sobie pozwolić  
- Czyli? – uniósł brew
- Och Harry dlaczego musisz być taki wścibski? – jęknęłam niezadowolona
- Bo zawsze to ja okazuję się twoim kołem ratunkowym.
- I dlatego chcesz znać każdą minutę z mojego życia? – powiedziałam trochę głośniej niż zamierzałam. Pytanie zawisło w powietrzu między nami. Oboje wpatrywaliśmy się uparcie w siebie. Niebieskie oczy w zielone.
- Nie jestem psychopatą  - odparł zaciętym tonem.
- To, to ja wiem, ale dla ciebie ta niewiedza będzie bezpieczniejsza. Jak zwykle wrócisz do swojego różowego świata usłanego zasranymi różami. – zacisnęłam usta obracając głowę w drugim kierunku dając znać, że nasza rozmowa skończona.

 **********************
Hej wam xx Tak,więc zrobiłam sobie przerwę. Nie miałam weny ani czasu, żeby cokolwiek napisać. Miałam testy, bierzmowanie, urodziny, spotkanie rodzinne i teraz sprawdziany. W sumie napisałabym tydzień po tym jak dodałam tamten rozdział, ale po tygodniu czasu było zero komentarzy,co mnie automatycznie zniechęciło. Mój mózg działa na tej zasadzie: są komentarze = są pomysły. To chyba wszystko co chciałabym napisać w tej notce xx Pozdrawiam

5 komentarzy:

  1. Ojej. Rozdzial swietny. Czekam nn. Dotarlam tu dzieki poleceniu kogos ,)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. jak zwykle xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Może gdybyś ty komentowała blogi osób, które zostawiają ci linki w komentarzach to też byś miała komentarze. Widziałam, że jedna dziewczyna wielokrotnie zostawiała ci link, ale ty pewnie nawet nie zajrzałaś i nie skomentowała kilku innych rozdziałów. Druga tak samo, zastanów się

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Oplacalo sie czytac ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. hejo :-* rozdział mega zarąbisty ! :D Nie wiem co więcej dodać, więc życzę Ci weny ;)

    ps. coś się psuje, bo nie moge dodawać komentarzy :/

    OdpowiedzUsuń