wtorek, 20 maja 2014

ROZDZIAŁ 30

Po dwóch dniach spędzonych na obserwacji w szpitalu w końcu zostałam wypisana. Przez ten czas odwiedzali mnie to Harry, to Alec na zmianę, więc nie czułam się samotna. Jeszcze na chwilę był u mnie policjant zajmujący się sprawą wypadku mojego i Marka. Od tych paru ni nie żaden z chłopków Marka się nie odzywał, co uznałam za troszkę dziwne, ale i z drugiej strony cieszyłam się, bo nie chciałam aktualnie oglądać któregokolwiek z nich.Przekręciłam klucz w zamku wchodząc do mieszkania, czując za sobą obecność Alca. Przyjechał po mnie do szpitala i zawiózł do domu. Zaoferował mi też pomoc przez kilka dni, za co byłam mu wdzięczna, ponieważ sama nie czułam się w pełni sił.
Drzwi za nim się zatrzasnęły i czarnowłosy rozejrzał się.
- Niezłe  mieszkanko – ruszył do przodu zaglądając do każdego pomieszczenia, a kiedy znalazł się w sypialni odstawił moją torbę z ubraniami.
- Napijesz się czegoś? – zapytałam kiedy udałam się do kuchni i otworzyłam lodówkę od razu się krzywiąc, kiedy zastałam tam tylko słoiczek musztardy, starą papryczkę, jedno jajko i światło. Zamknęłam drzwiczki z trzaskiem.
- Trzeba będzie iść na zakupy! – zawołałam zaglądając do półki – Może być herbata?!
- Głuchy nie jestem – odpowiedział za mną rozbawiony głos, a ja podskoczyłam zaskoczona. Obróciłam się w jego stronę i zgromiłam go wzrokiem – I tak, herbata może być. Potem obskoczę ci do sklepu – wskakuje na blat siadając na nim, a jego długie nogi zabawnie mu zwisają. Nalałam do czajnika wody nastawiając na kuchenkę gazową. Następnie wyciągnęłam dwa kubki i włożyłam po jednej saszetce English Breakfast.
- Tom odzywał się do ciebie? – uniosłam brew spoglądając na niego. Wyglądał bardzo beztrosko mając na sobie sportową granatową kurtkę, czarny t-shirt, rurki i biło-niebieskie adidasy. Włosy miał rozczochrane, które opadały mu na czoło.
- Dzwonił i pytał czy zostanę z tobą. Martwi się, że Mark może coś kombinować, no bo w końcu dalej nie odzyskał siostry – wzruszył ramionami i zaczął się bawić kluczykami od samochodu.
- Nie wiesz kiedy wychodzi z tego szpitala?
-Podobno ma mieć operację łokcia. Źle mu poskładali za pierwszym razem czy coś – kiwnęłam głową na znak zrozumienia i wyłączyłam wodę, która zaczęła się gotować.
- I co, zostajesz? Jak chcesz możesz się przespać na kanapie – zalałam herbaty przesuwając jeden kubek w jego stronę – Słodzisz?
- Tak – kiwnął głową – A wracając do kwestii spania, bolą mnie strasznie plecy, wolę coś wygodniejszego – uśmiechnął się. Odeszłam od blatu szukając cukierniczki.
- Przykro mi. Zostaje ci kanapa, albo prysznic, bo wanny nie mam. No ewentualnie podłoga – podniosłam ze stołu pustą cukierniczkę – Musisz mieć cukier?
- Zamieńmy się – zaproponował niewinnym głośnikiem – Ja prześpię się na twoim, ty na kanapie.
- Musisz mieć ten cukier? – znowu zapytałam
- No – odparł przedłużając samogłoskę
- Zbieraj się. Idziemy na zakupy i nie, nie ustąpię ci mojego łóżka.
Zeskoczył z blatu, a w tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. W mieszkaniu zapadła głucha cisza, a my z Aleciem mierzyliśmy się spojrzeniami.
- Zostań tu, ja sprawdzę – szeptem nakazał na co pokręciłam głową przecząco
- To moje mieszkanie – odszeptałam idąc do drzwi i nasłuchując chwilę. Westchnęłam i otworzyłam drewnianą płytę widząc przed sobą znaną mi sylwetkę sierżanta Tylora.
- Hayley Butler? – odezwał się Taylor. Nie jest ubrany w mundur tak jak i jego kolega. Ma kasztanowe kręcone włosy z miedzianymi przebłyskami, latynoską cerę  i krzywy uśmiech „złego” policjanta. Jest atletycznie zbudowany. Ma szerokie barki i wąskie biodra, a cienki materiał kurtki świetnie uwydatnia jego umięśnione ramiona. Jednak zdążyłam go już znienawidzić, żeby spojrzeć na niego wzrokiem zainteresowanej kobiety, ponieważ za bardzo był upierdliwy.
- Po co się pan pyta, skoro doskonale pan wie? – prychnęłam
- Jesteś zatrzymana pod zarzutem porwania Louisa Tomlinsona. Pojedziesz z nami na komisariat – odparł rzeczowym tonem . Zaskoczona mrugam powiekami. „To pomyłka” chciałam powiedzieć, ale z mojego gardła nie wydobywa się żaden dźwięk.
- To pomyłka – łagodnym tonem informuję Alec czytając mi w myślach – Musieli się panowie pomylić.
- Wyjaśnimy w takim razię tę pomyłkę na komisariacie. Ubierz się Hayley.
Odwróciłam się twarzą do Alca i wyminęłam go idąc w głąb mieszkania po kurtkę. Zabrałam ją i ubrałam na siebie.  Poczułam na swoim ramieniu dłoń Alca, więc obróciłam się w jego stronę. Nachylił się patrząc mi w oczy.
- Mów, że byłaś ze mną – szepcze, tak żebym tylko ja mogła go usłyszeć – Utrzymuj tę wersję, a ja zajmę się resztą – i następnie robi coś co kompletnie zbija mnie z tropu.  Pocałował mnie. Mocno i namiętnie wbił się w moje usta, jedną rękę wplatając mi we włosy i obracając tak, że byliśmy bokiem do policjantów. Przytrzymałam się jego ramienia, żeby się nie przewrócić, a on dalej zachęcał mnie swoimi ustami do pocałunku, który po chwili oddałam.  Smakował owocami. Po chwili oderwał się ode mnie łapiąc powietrze.
- No to trzymaj się mała – klepnął mnie w tyłek. Spojrzałam na policjantów, którzy chcieli wyglądać profesjonalnie udając, że ich to nie ruszyło, jednak mogłam dostrzec lekki szok na ich twarzach.
Ruszyłam odważnym krokiem i wyszłam z mieszkania w towarzystwie dwóch mężczyzn.
                                        ***
-Co chcesz nam powiedzieć?- zapytał znudzony łysiejący mężczyzna
- Przyszedłem w sprawię Hayley Butler. Zatrzymano ją niedawno -powiedział Alec rozsiadając się na krzesełku
-I co w związku z tym?- uniósł krzaczastą brew policjant
-Chciałem poświadczyć, że ma alibi. Była ze mną przez ten czas kiedy to rzekomo porwała tego Tomsona.
-Tomlimsona -poprawił go łysiejący - I przez cały tydzień siedziała z tobą?-zaśmiał się
-No tak -kiwnął głową Alec
-I co niby robiliście? Piekliście babeczki?
-No pan chyba nie jest taki głupi -mrugnął Alec -uprawialiśmy dziki, gorący seks -uśmiechnął się
- Przez tydzień? - policjant dalej nie wyglądał na przekonanego
- Nas nie powstrzymują ograniczenia wiekowe i kondycyjne -spojrzał znacząco na okrągły brzuch policjanta, a później na jego twarz, która zrobiła się purpurowa - Powinien pan przestać jeść tyle pączków. Niech mi pan uwierzy, dziewczyny nie lecą teraz na grubych.
- Dlaczego mam ci wierzyć?!- oburzył się
- A co mam przynieść na dowód zurzyte prezerwatywy? No, trochę tego będzie. Jedną mam w kieszeni, dać?
-Nie! -warknął oburzony mężczyzna -Przekażę twoje słowa detektywowi Tylerowi, ale jeśli kłamiesz i ona jest w to zamieszana ty i dziewczyna będziecie siedzieć -zagroził tłustym palcem
-Okej, ale dajcie nam jedną celę jak by co -znacząco uśmiechnął się czarnowłosy.
*************
Hej kochani :D przepraszam za opóźnienia w dodawaniu, ale ostatnio na prawdę sporo mam na głowię. Następny rozdział postaram sie dodać w terminie czyli w sobotę. A teraz chciałam się odnieść do jednego komentarza koleżanki, iż jeśli ja nie czytam i nie komentuję blogów innych osób, które zostawiają mi linki w komentarzach to mój blog nie będzie komentowany, a przynajmniej ja to tak odebrałam. Otóż droga koleżanko, ja mam bardzo zapchany grafik, szkoła to już duży obowiązek, a ja jeszcze uczęszczam na inne zajęcia. Wracam do domu późno i jedyne o czym myśle to coś zjeść i iść spać. W dni wolne jeśli sobię mogę pozwolić czytam zaległe rozdziały tych fanficów, które czytam już od dawna i nie mam czasu czytać nowych. Sądzę, że piszę to opowiadanie dla tych, którzy chcą to czytać, a nie dla tych, którzy szantażują mnie komentarzami. Pozdrawiam xx

4 komentarze:

  1. Świetny rozdzial !!! Ciesze sie ze ktos umie pisac .! Jest tylko kilka takich swietnych blogów. I twoj sie tez zalicza ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fany blog :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ^-^ Już nie mogę doczekać się nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG ! Ten rozdział jest świetny ! Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ^-^

    ~Agnes

    OdpowiedzUsuń