niedziela, 1 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 31

ROZDZIAŁ 31
Stanęłam w wejściu do pomieszczenia wyciągając ręce do strażnika, aby uwolnił moje nadgarstki z kajdanek. Kiedy zostały uwolnione potarłam je. Skrzywiłam się czując jak okropnie muszę wyglądać w tym pomarańczowy więźniarskim uniformie.  Włosy miałam rozpuszczone i ani grama makijażu na twarzy.  Powoli szłam wzdłuż ściany z szyby kierując się do miejsca gdzie siedział Alec. Usiadłam naprzeciwko niego patrząc na jego twarz przez szybę. Włosy miał potargane, twarz bladą i lekkie cienie pod oczami. Kiwnął głową w moją stronę, abym podniosła swoją słuchawkę, która leżała obok mojej ręki. Podniosłam ją i przyłożyłam do ucha. Usłyszałam jego oddech.
- Hayley – odezwał się patrząc na mnie przez szybę
- Hej – odparłam spokojnym głosem – Co u ciebie?
- Nie udało mi się przekonać tego cholernego policjanta, ale nie bój się wyciągnę cię stąd.
- Po co? – zapytałam beznamiętnie – I tak wszyscy myślą, że to ja Alec. T wręcz idealna okazja dla nich, żeby mnie na dobre wsadzić.
- Ale to nie ty go porwałaś! – syknął
- I co z tego? Jestem idealną kandydatką na to miejsce.  Za porwanie dostanę około  piętnastu lat, plus dadzą mi za żywota minimum pięć, więc trochę sobie posiedzę – uśmiechnęłam się chłodno -
Ale plus jest w tym, że w końcu nauczę się grać w szachy!
- Hayley kurwa przestań! – warknął do słuchawki. Przeczesał ręką włosy, a ja przymknęłam oczy licząc do trzech i otworzyłam je z powrotem.
- Potrzebuję tylko trochę czasu, żeby cię z tond wyciągnąć.
- Jak chcesz to zrobić? – uniosłam brew
- Ten Tomson… potwierdzi, że to nie ty – kiwnął głowa entuzjastycznie, a oczy mu się zaświeciły
Prychnęłam – On w życiu tego nie powie Alec. Facet mnie nienawidzi. Prędzej by ogryzł psa niż mi pomógł.
- Ten twój Styles, to jego najlepszy kumpel. Przekona go – nie tracił entuzjazmu – Potrzebuję jego adresu – zaśmiałam się głośno
- Masz zamiar do niego pojechać? – zapytałam, kiedy uspokoiłam śmiech
- Tak – odparł krótko, na co znowu wybuchłam śmiechem
- Nie – pokręciłam głową – Mierzysz zbyt wysoko kochaniutki.
- Hayley do kurwy nędzy staram się ci pomóc! – oburzył się
- Ty mi pomożesz jak mi przywieziesz paczkę fajek – chłopak wciągnął powietrze zirytowany
- Co za uparty babsztyl z ciebie – bąknął
- Ej licz się ze słowami, dobra? – zmrużyłam oczy poprawiając się na krzesełku
- Jeśli kupie ci papierosy dasz mi ten adres? – wyglądał na skoncentrowanego.  Palcem wskazującym potarłam brodę udając, że się zastanawiam.
- Tak – kiwnęłam głową – Trzy paczki. – nie przerywałam kontaktu wzrokowego z nim
- Okej – wypuścił powietrze po dłuższej chwili i wyciągnął telefon– Mów.
***
Wstałem z kanapy zostawiając Louisa w salonie idąc otworzyć drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach zobaczyłem Alec’a kumpla Hayley. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc, czego się spodziewać po jego wizycie.
- Styles – przywitał mnie i kiwnął głową. Nic nie odpowiedziałem patrząc tylko na niego. – Przyszedłem do ciebie w sprawię Hayley. – dlaczego mnie to nie dziwi? Nie widzę innego powodu, żeby tu przychodził.
- Słucham – odparłem patrząc na niego obojętnie.
- Mogę wejść? – uniósł brew, na co wywróciłem oczami i otworzyłem szerzej drzwi, żeby wszedł. Czarnowłosy wślizgnął się do mieszkania i stanął niedaleko mnie. Zamknąłem drzwi i spojrzałem pytająco na niego.
- No mów.
- Nie będę owijał w bawełnę. Aresztowali Hayley za porwanie twojego kumpla. Chciałbym, żebyś namówił go, aby jej pomógł. Policja trzyma ją i za wszelką cenę nie chcą jej wypuścić. – pokręcił głową i spojrzał na mnie z prośbą malującą się w oczach. Czułem jak krew odpływa mi z twarzy. Louis. To na pewno on zadzwonił na policję. Dlaczego mi to zrobił?!
Spojrzenie Alec’a przeniosło się za moje ramię, a ja już wiedziałem kto tam stoi. Obróciłem się gniewnie patrząc na Louisa.
- Ty – wycelowałem w niego palec – Zrobiłeś to. Zadzwoniłeś na policję – warknąłem. Chłopak wyglądał na obojętnego
- Zadzwoniłem – kiwnął głową – Kiedy znowu zacząłeś się z nią spotykać, musiałem interweniować.  Wiesz jaka jest, a mimo to dalej się z nią spotykasz. Ona cię zaciągnie na złą drogę Harry.
- A ty co moja matka, żeby mi prawić takie kazania?! Już o tym rozmawialiśmy!
- No właśnie rozmawialiśmy! – podniósł głos – Jestem twoim przyjacielem i to właśnie moja rola mówić ci, kiedy robisz coś źle!
- Pojedziesz na policję i odwołasz to – powiedziałem poważnym głosem patrząc mu głęboko w oczy
- Nie – pokręcił głową – Nie zrobię tego. Dlaczego ma nie być karana za coś co zrobiła? Huh? – podszedł parę kroków do przodu
- To nie ona cię porwała – po raz pierwszy podczas tej wymiany zdań odezwał się Alec. Spojrzałem na niego przez ramię. Twarz miał kamienną, a usta zaciśnięte w cienką linię. – Ta dziewczyna nie przyczyniła się do twojego porwania. Ten co cię porwał, był zdesperowany. Potrzebował pieniędzy, bo jego siostra stała się żywym towarem. Chciał po prostu ją odzyskać. – patrzył twardo na Louisa – Masz siostry?
Tomlinson zacisnął usta – Nic ci do tego. – warknął
- Czyli masz – kiwnął głową czarnowłosy – Więc postaw się w jego sytuacji. Dowiadujesz się, że twoja siostra znika. Jest zmuszana do prostytucji i sprzedawania się. Siedział byś bezczynnie widząc to wszystko?
- Grozisz mojej rodzinie? –syknął Tommo zaciskając pięści
- Nie grożę. Ja tylko mówię, żebyś postawił się w jego sytuacji. Czy nie poruszyłbyś nieba i piekła, żeby ją wyciągnąć z tego? – mówił łagodnym, ale zdeterminowanym głosem. Przekręcił głowę na bok przyglądając się Louisowi, a kiedy tamten nic nie odpowiedział dodał – No właśnie. A co do Hayley to ta biedna dziewczyna chciała cię uratować, a ty ją wkopałeś prosto do więzienia. Powiem ci coś. Zdążyłem ją już poznać, i może wydaję się taka twarda, ale tak naprawdę jest wrażliwą dziewczyną, i myślę, że Harry właśnie to w niej widzi. Hayley niewielu osobom daje ujrzeć swoje prawdziwe oblicze.
O w mordę. Takiego monologu o mu mogę pozazdrościć. Jeśli to nie przekona Louisa, to chyba nic go nie przekona.  S pojrzałem na niego, a szaroniebieskie oczy patrzyły na mnie z ciekawością. Wyglądał jak małe dziecko oglądając nową zabawkę.
- Naprawdę ci zależy na tej dziewczynie –stwierdził– Może i on ma rację – pokręcił głową – W końcu widziałem ją tylko parę razy. Wiesz co, odwołam to, dla ciebie Harry, bo jesteś moim przyjacielem – powiedział, ale niewypowiedziane „ale” wisiało w powietrzu
- Ale? – zabrałem głos
************************
Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał :D Przepraszam was, ale nie mam czasu na notke xx Pozdrawiam

3 komentarze:

  1. Ooo fajny fajnt rozdział tylko kiedy hayley będzie w końcu z harrym?

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział ! już nie mogę doczekać się nexta :)

    ~Agnes

    OdpowiedzUsuń