sobota, 14 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 32

-Ale nie chcę jej widzieć już nigdy w życiu – jego wzrok był twardy. Przełknąłem ślinę analizując wszystkie za  i przeciw. Jeśli się zgodzę, Hayley będzie na wolności i nie będzie musiała przesiadywać tych kilkunastu  lat za porwanie. Nie będę i tak się mógł z nią spotykać, a jeśli się zgodzę to przynajmniej będzie na wolności. Spojrzałem na Alec’a, który stał zaciekawiony przebiegiem wydarzeń. Cholera co ja mam zrobić?! Przymknąłem oczy biorąc głęboki oddech i podniosłem z powrotem swoje powieki.
- Zgoda – powiedziałem cicho do Louisa – Zgadzam się. – dodałem pewniejszym głosem i spojrzałem na niego. Wyraz twarzy miał nieodgadniony. Podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu.
- To dla twojego dobra. – powiedział łagodnie podchodząc do wieszaka ubierając kurtkę – Jadę wyjaśnić wszystko. – otworzył drzwi otulając się ciaśniej kurtką kiedy zawiał chłodny wiatr z zewnątrz. Alec ruszył za Louisem rzucając mi krótkie spojrzenie przez ramię.
- Czekajcie ja też jadę – złapałem kurtę i wyszedłem za nimi.
***
Wyszłam przez ciężkie drzwi więzienia zapinając cienką kurteczkę pod szyję.  Strażnik zatrzasnął potężne wrota więzienia za mną. Spojrzałam do góry na granatowe, bezchmurne niebo obsypane lśniącymi gwiazdami. Jestem wolna. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie zaciągając się nocnym, mroźnym powietrzem.  Jestem kurwa wolna. To półtora tygodnia w więzieniu wydawało się, jak by było rokiem.  Jak temu idiocie udało się przekonać Tomlinsona, żeby zeznał na moją korzyść? Pokręciłam głową. On jest niemożliwy. Ten jebaniec jest niemożliwy. Nocną ciszę przerwał dźwięk trąbienia. Po drugiej stronie ulicy stały dwa samochody.  Lampy uliczne rzucały na nie, wypłowiałe żółte światło. Pierwszy od razu rozpoznałam. Czarny range rover. Poczułam przyjemne ciepło w klatce piersiowej, a moje serce od razu zaczęło szybciej bić. Przyjechał tu –do więzienia. Po mnie. Drugiego samochodu nie rozpoznawałam, ale po chwili wysiadła z niego zakapturzona postać, która ruszyła w moim kierunku.  Zaśmiałam się głośno.
- Ty mały sukinsynie nie ma dla ciebie żadnych granic? – torba o mało co nie spadła mi kiedy chłopak wziął mnie z zaskoczenia i objął mnie w niedźwiedzim uścisku .
- Idiotko myślałem, że zestarzejesz się tam – puścił mnie. Wywróciłam oczami klepiąc go w ramię.
- Świetnie sobie tam dawałam radę. Już nauczyłam się grać w warcaby – zachichotałam.
- Idiotka – burknął pod nosem czarnowłosy
- Ej, licz się ze słowami! – starałam się wysilić na groźny ton, ale miałam taki humor, iż nie umiałam ukryć wesołości w moim głosie. Alec poczochrał mi włosy dłonią jak małej dziewczynce. Usłyszałam za nami ciche odchrząknięcie. Obróciłam się w tamtą stronę widząc przed sobą dwóch chłopaków. Louis miał na sobie czarną kurtkę z jasnym kożuszkiem na kołnierzu i ciemne spodnie. Ręce miał wetknięte w kieszenie, a minę miał obojętną. Harry zaś miał na sobie brązowa kurtkę, też ciemne spodnie, a na głowie miał czarną beanie, spod której wystawały pojedyncze lekko skręcone kosmyki  włosów. Tak jak i Lou miał minę obojętną, ale czaił się na niej cień zrezygnowania.
- Dziękuję ci Louis – odezwałam się patrząc na chłopaka – Gdyby nie ty…
- Daruj sobie, nie zrobiłem tego dla ciebie, tylko dla Harrego. Martwię się o niego i o to, co ty z nim robisz. – w jego oczach nie czaiła się nawet iskierka pozytywnych emocji. Jego szaro-niebieskie oczy w ciemności lśniły nienawiścią do mnie.
- Louis – ostrzegł go Harry ochrypłym głosem – Nie tak to miało wyglądać.  –syknął już trochę ciszej.
Tomlinson kiwnął głową lekko, ale jego wzrok ani na chwilę nie stał się łagodniejszy.  Rany, ten facet naprawdę mnie nienawidzi i założę się, że przy pierwszej lepszej okazji chciałby mnie zastrzelić i wpakować do grobu.  Między nami zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam na wszystkich po kolei. Alec stał w luźnej pozycji, a kącik ust miał wygięty do góry w ironicznym uśmieszku, jak by znał sekret, o którym tylko on wie.   Louis zaś dalej wbijał we mnie morderczy wzrok zaciskając usta w cienką linię, a Harry stał lekko przygarbiony.
- No dobra, to ja poczekam w samochodzie – ciszę przerwał Alec patrząc znacząco na Louisa. O co tu do cholery chodzi? Zabili chomika łopatą, że tak się zachowują?
- Nie powiem, że się cieszyłem iż cię poznałem – burknął Tomlinson obracając się na pięcie idąc do auta.
- Zaczekam w samochodzie – Alec wziął ode mnie torbę, po chwili wsiadając do swojego nowego audi. Zmarszczyłam brwi patrząc na Harrego.
- O co im chodzi? – zapytałam, ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Styles stał nieruchomo wlepiając we mnie szmaragdowe ślepia. – No dobra, zaczynasz mnie przerażać kiedy taki jesteś. – przystąpiłam z jednej nogi na drugą.
- Chodzi ci o to aresztowanie? – zaczynałam tracić cierpliwość, a kiedy dalej się nie odezwał wrzasnęłam – Zapomniałeś języka w gębie czy co?!
- Louis nie zgodził się tak łatwo zeznawać – odezwał się w końcu
- To było do przewidzenia. Widać, że mnie nienawidzi – wzruszyłam ramionami
Prychnął – Nawet nie wiesz jak bardzo – pokręcił głową. Zrobiłam krok w jego stronę i teraz stałam parę centymetrów od niego. Spojrzałam w jego oczy, które błyszczały mrocznie.
- Nie wiem o co tu chodzi, dlaczego się tak dziwnie zachowujecie, ale chce ci coś powiedzieć – przygryzłam wargę na szybko jeszcze analizując swój wybór. –  Nie wiedziałam, że tu będziesz. To bardzo miła niespodzianka. Miałam parę dni na przemyślenie tego wszystkiego. Ja… czuję, że się zmieniłam odkąd poznałam ciebie. Najpierw starałam się zniechęcić cię do mnie jak wszystkich, ale nie mogłam.  Ty jako jedyny chciałeś mnie poznać taką jaką naprawdę jestem – przygryzłam wargę, spoglądając na niego – Po prostu… chciałabym z tobą spróbować jeśli ty jeszcze.. no wiesz.. chcesz mnie? – przełknęłam ślinę podnosząc na niego wzrok. Oczy miał wielkie i nieruchome. Wyciągnęłam dłoń i położyłam na jego policzku  czując pod palcami kłucie lekkiego zarostu i uniosłam się na palcach lekko muskając jego usta. Pachniał świeżym praniem, jakimiś perfumami i Harrym Stylesem. Odurzająca mieszanka.  Zamknęłam oczy delektując się tą chwilą. Oddech miał płytki, kiedy jego usta oddały pieszczotę. Odsunęłam się od niego badając reakcję. Zamknął oczy jakby czuł ból, ledwie zauważalnie pokręcił głową, a kiedy  otworzył je, miały ciemną barwę.
- Nie dzwoń do mnie, nie pisz, po prostu zostaw mnie w spokoju –. Zamrugałam powiekami zdezorientowana czując uderzające uczucie odrzucenia.
- Nie rozumiem – szepnęłam
- To nie jest to czego oboje szukamy – zacisnął szczękę wpatrując się we mnie
- To nie jest to… Do cholery właśnie chyba wyznałam ci miłość, a ty..! – przerwałam czując piekące łzy. Odwrócił wzrok zerkając gdzieś na bok.  – Bawiłeś się mną… Ty… - jedyne o czym mogłam myśleć to, to że on mnie nie chce. Człowiek, któremu gotowa byłam oddać się, mnie nie chce. Nagle ogarnęła mnie fala złości. Odsunęłam się szybko od niego nie mogąc znieść jego obecności tak blisko, jego zapachu, który jeszcze parę minut temu sprawiał, że w moim brzuchu tańczyły motyle. Zacisnęłam pięści  wbijając paznokcie w dłoń, aby choć trochę stłumić wewnętrzy ból.
- Skoro tak – mój głos drżał. Musiałam pozbierać swoje roztrzaskane serce i odejść, aby je posklejać i choć trochę podratować– Twoja prośba dotyczy się tego samego i w stosunku do mnie Harry. Usuń mój numer, zapomnij o mnie. Nie będziemy sobie nawzajem uprzykrzać życia – zmusiłam się ostatni raz i spojrzałam na niego. Szczękę miał mocno zaciśniętą, tak jak i usta.  Był perfekcyjny. Nie mogłam się okłamywać. Wyglądał tak nawet stojąc przede mną, kiedy złamał mi serce. Do moich oczu napłynęła nowa fala łez.
- Dlaczego Harry? – po moim policzku popłynęła samotna łza. Szybko ją otarłam wierzchem dłoni nie chcąc kompromitować się jeszcze bardziej.
- Nie jestem tym kogo szukasz –  w jego oczach pojawiło się przygnębienie
- To co mówiłeś było jednym wielkim kłamstwem – mój głos drżał zdradzając odbywającą się we mnie walkę samokontroli. Tak bardzo chciałam teraz wybuchnąć głośnym płaczem, zdradzając światu jak bardzo mnie skrzywdził, ale nie mogłam. Po prostu nie mogłam. Podniosłam wzrok patrząc w jego pociemniałe oczy. Przebiegłam wzrokiem po jego twarzy chcąc zapamiętać jak wyglądał. Miękkie lekko kręcone pasma włosów muskały jego skronie, między brwiami utworzyła się pionowa zmarszczka, kiedy zmarszczył brwi. Oczy, w których dalej czaiło się przygnębienie patrzyły na mnie w skupieniu, a ja dalej kontynuowałam wędrówkę mojego wzroku po jego twarzy. Idealnie wykrojone malinowe usta, teraz były zaciśnięte w cienką linię. W policzkach nie było uroczych dołeczków, które tworzyły się kiedy uśmiechał się.
- Jeszcze jedno – powiedział jakby mu się przypomniało – Nie chcę, żebyś ujawniała komukolwiek informacje o naszej znajomości – moim ciałem wstrząsnął dreszcz.  Nie wiem czy z zimna czy z powodu jego słów. Chwilowy przebłysk skruchy w jego oczach zniknął zastąpiony chłodem. Kiwnęłam lekko głową.

- Nie musisz się o to obawiać. Twoja przygoda nie ujrzy światła dziennego. –  w moim głosie było słychać sarkazm. Zrobiłam krok w tył, a później kolejny i kolejny.   Wzięłam drżący oddech i obróciłam się na pięcie szybkim krokiem idąc do samochodu Alca. Co ja sobie myślałam, mówiąc mu to wszystko? Że rzuci się n mnie, zacznie całować i będziemy żyli długo i szczęśliwie? Ciemnowłosy spojrzał na mnie, ale ja tylko spuściłam wzrok na swoje dłonie, nie mogąc utrzymać kontaktu wzrokowego z nim.  On jak i Louis wszystko widzieli. Widzieli jak moje serce zostało rzucone na ziemię i podeptane. Uczucie odrzucenia i pustki to okropne połączenie. Podciągam kolana pod brodę przymykając oczy. Po moich policzkach zaczęły płynąć niepohamowane mokre łzy. Do cholery z tą miłością. Położyłam policzek na kolanie patrząc na boczną szybę, chowając tym samym swoją twarz od wzroku Alec’a. Chcę być teraz sama. W spokoju się wypłakać i przeboleć to wszystko. Musiałam akurat zakochać się w pieprzonym Harrym Stylesie. Otarłam niechlujnie nos rękawem.  Silmik samochodu obudził się do życia, a ten powoli wytoczył się na drogę. Nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam na chodnik gdzie stał Harry. Nie ruszał się tylko tam stał. Przymknęłam oczy nie mogąc już znieść jego widoku .
***************
Hej :D Udało mi się napisać ten rozdział po dwóch tygodniach ciągłego uczenia się. Koniec roku jest okropny pod tym względem, iż wszyscy nauczyciele nagle się orientują, że mają mało ocen (!?). Ale udało mi się wyciągnąć średnią, w tym ostatnim roku, na nawet przyzwoity poziom, ale niestety paska nie będę miała :/ To tyle :P Mimo długiego terminu dodania, mam nadzieję, że podoba wam się rozdział :D Komentujcie słoneczka :) Pozdrawiam xx 

3 komentarze:

  1. Rozdział jest ZAJE*ISTY ! Już nie mogę doczekać się nn :D

    ~Agnes

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdzial ale cholernie smutny :cc! Ale szczerze to takie lubie najbardziej! Xdd wenyy! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi sie podoba ! Ha mam nadzieje ze tera Heyley sie nie zalamie . ! :DD

    OdpowiedzUsuń