środa, 20 listopada 2013

ROZDZIAŁ 8

***
Zaspana otworzyłam oczy i je przetarłam dłońmi. Ból głowy spowodowany gorączką znacznie się nasilił. Cicho jęknęłam podnosząc się na łokciach i rozglądając po pokoju. Z kuchni wydobywały się ciche hałasy. Wyciągnęłam ręce w górę chcąc się trochę rozciągnąć. Odsłoniłam swoje ciało spod  ciepłej kołdry i wstałam kierując się do kuchni. Moje bose stopy szurały po dość chłodnej podłodze. Stanęłam w drzwiach kuchni opierając się o framugę i wpatrując w krzątającego się bruneta. Kroił coś nożem, a na gazie znajdowała  się patelnia, na której coś się smażyło. Cicho nucił jakąś melodię kręcąc przy tym tyłkiem. Zaśmiałam się z tego śmiesznego widoku. Chłopak gwałtownie się obrócił w moją stronę.
- Widzę,  że wstałaś – uśmiechnął się
- Tak. Wystarczająco długo już spałam. Tak sądzę. – zmarszczyłam brwi – Co ty tutaj jeszcze robisz?
- Mam się tobą zaopiekować.  Chyba nie sądziłaś, że to będzie tylko podwiezienie leków i sajo nara giń w męczarniach? – gestykulując machał nożem
- Uważaj z tym nożem, bo jeszcze komuś krzywdę zrobisz – zwróciłam mu uwagę
- Jesteś głodna? – uniósł brwi ku górze – A w ogóle po co ja pytam i tak masz zjeść to co ugotowałem – obrócił się tyłem ponownie krojąc coś na drewnianej desce. Cicho westchnęłam i usiadłam przy małym drewnianym stoliku. Zaschło mi trochę w ustach, więc podeszłam do lodówki  otwierając ją. Otworzyłam oczy ze zdziwienia widząc całą przepełnioną jedzeniem. Obróciłam się do chłopaka i spojrzałam na niego ciekawsko. Zobaczył to  uśmiechnął się.
- A no tak zrobiłem zakupy – wrzucił krojone warzywa na patelnie. Wyjęłam zimny sok i sięgnęłam po szklankę.
- Co ty robisz?! – podniósł głos marszcząc brwi
- Nalewam sobie soku? A na co ci to wygląda? – wykrzywiłam swoją twarz ze zdziwienia
- Jesteś chora! Nie możesz pić zimnego! – oburzył się – Siadaj, a ja zaraz ci podam herbatę – wskazał krzesło
- Nie. Jak mam ochotę na sok i go wypiję. – moje usta zamieniły się w cienka linię. Staliśmy naprzeciw siebie wpatrując się nawzajem ostrym wzrokiem.
- Nie wypijesz go. – jego szczęka była zaciśnięta. Chyba byliśmy jedynymi ludźmi, którzy kłócą się o to czy mam wypić sok.
- Owszem wypiję,  nie zabronisz mi – moja ręką sięgnęła po szklankę, a druga po sok. Patrząc się m w oczy z cwaniackim uśmieszkiem odkręciłam korek i zaczęłam nalewać do szklanki. Odłożyłam butelkę na blat i chciałam upić łyk soku, lecz brunet złapał mocno mój nadgarstek.
- Nie po to się poświęcam przywożę ci leki i się tobą opiekuję, żebyś ty potem piła zimny sok z lodówki. – wysyczał przez zaciśnięte zęby
- Nikt ci nie każe tu ze mną sterczeć  - próbowałam wyswobodzić swoją rękę, lecz mocniej ją zacisnął. Druga ręką wręcz wyrwał mi szklankę z mojego uścisku i przyłożył ją sobie do ust upijając łyk. Zmieszał żółty płyn ze swoja śliną w ustach i z powrotem ją wypluł do szklanki.
- Proszę możesz się napić – podstawił mi naczynie pod nos
- Wal się – wysyczałam odtrącając jego dłoń i siadając na krześle. Skrzyżowałam ręce na piersiach tępo gapiąc się w ścianę. Po chwili chłopak postawił przed mną kubek z gorąca herbatą.
- Nie ma za co – sarkastycznie odparł
- Nie prosiłam cię o opiekę, więc nie mam za co dziękować – nachyliłam się nad stołem zaciągając się zapachem herbaty
- Ale podziękować i tak byś mogła – wrócił na swoje poprzednie miejsce mieszając jedzenie na patelni.  Wyciągnął dwa talerze  postawił na blacie. Po chwili odłączył gaz i nałożył jedzenie na szklane naczynia. Po chwili jeden postawił przede mną, a drugi naprzeciwko. Spojrzałam na talerz zaciekawiona co takiego ugotował. Były to warzywa, kawałki kurczaka i ryż. Proste i szybkie danie. Podał mi widelec i zajął swoje miejsce ściągając fartuszek. Życzył mi smacznego i zaczął jeść. Nabrałam trochę na widelec i włożyłam do ust. To naprawdę było dobre. Nie spodziewałam się, że on tak może gotować. Po chwili już kończyłam, kiedy on nawet nie zjadł połowy swojej porcji. Spojrzał na mnie zdziwiony widząc jak szybko pochłonęłam jedzenie.
-No co? – wybełkotałam z pełną buzią
- Nic – zaśmiał się ocierając usta. Wstałam od stołu z pustym talerzem i włożyłam go do zlewu. Wróciłam na swoje poprzednie miejsce i powoli sączyłam ciepłą herbatę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zmarszczyłam brwi nie dostrzegając kartek na końcu blatu. Wstałam i zaczęłam ich szukać.
- Już zapłaciłem – chłopak odezwał się za mną. Obróciłam się do niego przodem marszcząc brwi –Rachunki. Zapłaciłem już. – ponownie zabrzmiał jego ochrypły głos
- Słucham? Prosił cię ktoś o to? – wysyczałam
- Został jeden dzień i jak chciałaś je zapłacić? Idąc tam w kapciach i termometrem w buzi?
- Nie twój jebany interes! To moje sprawy jak i kiedy płace rachunki! A ciebie to powinno gówno obchodzić!
- Ale jednak mnie obchodzi no! – zbliżył się do mnie
- A niby kim dla ciebie jestem żebyś się ty przejmował co?! – patrzył na mnie w ciszy i w skupieniu. Podniósł  rękę i przyłożył do mojego policzka gładząc kciukiem.
- Nie jesteś mi obojętna. – wyszeptał przybliżając  się do mnie. Gorzko się  zaśmiałam odtrącając jego dłoń z mojego policzka. Jego dłoń bezwładnie opadła przy jego tułowiu. Spojrzałam na niego z pogardą i wyminęłam trącając go ramieniem. Poszłam do sypialni i wzięłam kołdrę, którą następnie przeniosłam do małego salonu gdzie znajdował się telewizor. Usiadłam na kanapie i opatuliłam się pierzyną włączając telewizor. Skakałam bezsensownie po kanałach starając się uspokoić. Kątem oka dostrzegłam chłopaka, który się oparł o framugę drzwi. W ręce trzymał swój telefon i kluczyki do samochodu, a w drugiej portfel. Na sobie miał kurtkę i czarna czapkę z daszkiem obróconą tyłem na przód. Nawet nie drgnęłam wlepiając oczy w telewizor.
- Jutro do ciebie przyjdzie John. To nie ma  najmniejszego sensu, żebym to ja przyszedł. Na razie – wychrypiał i zniknął za ścianą. Zacisnęłam szczękę, zastanawiając się co zrobić. Westchnęłam i poszłam za nim. Był przy drzwiach i siłował się z zamkiem. Po chwili opuścił ręce wzdłuż tułowia i obrócił się w moją stronę.
- Nie rozumiem cię – potrząsnął głową – Chcesz być, aż tak niezależna i samowystarczalna, że nie dopuszczasz nikogo do siebie. Cały czas masz ta samą grupkę znajomych i nikogo nowego nie akceptujesz. Czego się boisz? – wpatrywał się we mnie zielonymi tęczówkami
- A niby czego mam się bać? – uniosłam brwi w zdziwieniu
 - Nie wiem. Zachowujesz się jakbyś miała jakąś urazę do mnie. Co ja ci zrobiłem, że mnie tak nienawidzisz?  - w jego oczach był wypisany ból. Przygryzłam dolną wargę zastanawiając się nad odpowiedzią. Otworzyłam usta, aby coś odpowiedzieć lecz po chwili je zamknęłam bawiąc się palcami. Brunet zrobił parę kroków w moja stronę i zatrzymał się parę centymetrów ode mnie.
- Hej, spójrz na mnie – cicho powiedział łapiąc mój podbródek i ciągnąć delikatnie w górę, abym popatrzyła na niego. Podniosłam wzrok na jego zielone tęczówki. – Nie jesteś zwykła dziewczyną, jesteś wyjątkowa.  Dobrze wiesz kim jestem i ile zarabiam, a i tak mi robisz awanturę, że zapłaciłem parę funtów za twoje rachunki. – na jego usta wkradł się łagodny uśmiech rysując dwa dołeczki w policzkach.
- Nie robię tak tylko w stosunku do ciebie. Nie chcę być d kogoś zależna. Jak widać sama sobie daję świetnie radę.
- Kosztem swojego zdrowia? – uniósł brew ku górze
- Ale mi to sprawia przyjemność, rozumiesz? Mogę się wyładować  i odstresować. To naprawdę jest fajne, a jeśli ty tego nie akceptujesz to trudno nie będę starała się na siłę cię przekonać. – chciałam się odwrócić, ale mnie przytrzymał.

- Może i tego nie rozumiem, i po części nie akceptuję, ale nie zrezygnuję z ciebie przez jakieś walki – nachylił się w moją stronę i lekko musnął ustami mój policzek – wiedź o tym. Jesteś zbyt dużo warta, żebym sobie odpuścił – puścił mój podbródek i wyszedł z  mieszkania pozostawiając mnie na pastwę losu z chaosem w głowie. 
*******************
Elo, elo trzy dwa zero ziomki! Achh to już.... 8 rozdział?! Wow! Kurde nigdy nie wiem co pisać w notatkach.... no dobra nastepny rozdział tradycyjnie w środę, chyba, że mnie jakiś tir przypadkiem rypnie, to trochę później xox No to komentujcie i trzymajcie sie słoneczka! Love xx

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział czekam na następny:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski!!Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww....
    Czyżby jakiś przełom w ich znajomości ? Oby tak. Oni są świetni !
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodaj następny rozdział wcześniej błagam !
    Ja chce wiedzieć co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. cieszę się, że tu trafilam, bo naprawdę świetnie opowiadanie! czekam z niecierpliwoscią na kolejne i zapraszam w wolnym czasie do mnie ;) lovelustdreams.blog.pl
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuu jaka agresywna. a on do niej że jest kimś wyjątkowym i że z niej nie zrezygnuje *_* Świetne !!!
    czekamy na następny rozdział :D życzymy weny a w wolnej chwili zapraszamy do nas. pozdrawiamy :*

    http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Uffff.....jestes zajebista. Nic innego nie umiem powiedziec. Wmurowalo mnie #_#

    OdpowiedzUsuń