***
Zaspana otworzyłam oczy i je przetarłam dłońmi. Ból głowy
spowodowany gorączką znacznie się nasilił. Cicho jęknęłam podnosząc się na
łokciach i rozglądając po pokoju. Z kuchni wydobywały się ciche hałasy.
Wyciągnęłam ręce w górę chcąc się trochę rozciągnąć. Odsłoniłam swoje ciało
spod ciepłej kołdry i wstałam kierując
się do kuchni. Moje bose stopy szurały po dość chłodnej podłodze. Stanęłam w
drzwiach kuchni opierając się o framugę i wpatrując w krzątającego się bruneta.
Kroił coś nożem, a na gazie znajdowała się patelnia, na której coś się smażyło. Cicho
nucił jakąś melodię kręcąc przy tym tyłkiem. Zaśmiałam się z tego śmiesznego
widoku. Chłopak gwałtownie się obrócił w moją stronę.
- Widzę, że wstałaś –
uśmiechnął się
- Tak. Wystarczająco długo już spałam. Tak sądzę. –
zmarszczyłam brwi – Co ty tutaj jeszcze robisz?
- Mam się tobą zaopiekować.
Chyba nie sądziłaś, że to będzie tylko podwiezienie leków i sajo nara
giń w męczarniach? – gestykulując machał nożem
- Uważaj z tym nożem, bo jeszcze komuś krzywdę zrobisz –
zwróciłam mu uwagę
- Jesteś głodna? – uniósł brwi ku górze – A w ogóle po co ja
pytam i tak masz zjeść to co ugotowałem – obrócił się tyłem ponownie krojąc coś
na drewnianej desce. Cicho westchnęłam i usiadłam przy małym drewnianym stoliku.
Zaschło mi trochę w ustach, więc podeszłam do lodówki otwierając ją. Otworzyłam oczy ze zdziwienia
widząc całą przepełnioną jedzeniem. Obróciłam się do chłopaka i spojrzałam na
niego ciekawsko. Zobaczył to uśmiechnął
się.
- A no tak zrobiłem zakupy – wrzucił krojone warzywa na
patelnie. Wyjęłam zimny sok i sięgnęłam po szklankę.
- Co ty robisz?! – podniósł głos marszcząc brwi
- Nalewam sobie soku? A na co ci to wygląda? – wykrzywiłam
swoją twarz ze zdziwienia
- Jesteś chora! Nie możesz pić zimnego! – oburzył się –
Siadaj, a ja zaraz ci podam herbatę – wskazał krzesło
- Nie. Jak mam ochotę na sok i go wypiję. – moje usta
zamieniły się w cienka linię. Staliśmy naprzeciw siebie wpatrując się nawzajem
ostrym wzrokiem.
- Nie wypijesz go. – jego szczęka była zaciśnięta. Chyba
byliśmy jedynymi ludźmi, którzy kłócą się o to czy mam wypić sok.
- Owszem wypiję, nie
zabronisz mi – moja ręką sięgnęła po szklankę, a druga po sok. Patrząc się m w
oczy z cwaniackim uśmieszkiem odkręciłam korek i zaczęłam nalewać do szklanki.
Odłożyłam butelkę na blat i chciałam upić łyk soku, lecz brunet złapał mocno
mój nadgarstek.
- Nie po to się poświęcam przywożę ci leki i się tobą
opiekuję, żebyś ty potem piła zimny sok z lodówki. – wysyczał przez zaciśnięte
zęby
- Nikt ci nie każe tu ze mną sterczeć - próbowałam wyswobodzić swoją rękę, lecz
mocniej ją zacisnął. Druga ręką wręcz wyrwał mi szklankę z mojego uścisku i
przyłożył ją sobie do ust upijając łyk. Zmieszał żółty płyn ze swoja śliną w
ustach i z powrotem ją wypluł do szklanki.
- Proszę możesz się napić – podstawił mi naczynie pod nos
- Wal się – wysyczałam odtrącając jego dłoń i siadając na
krześle. Skrzyżowałam ręce na piersiach tępo gapiąc się w ścianę. Po chwili
chłopak postawił przed mną kubek z gorąca herbatą.
- Nie ma za co – sarkastycznie odparł
- Nie prosiłam cię o opiekę, więc nie mam za co dziękować –
nachyliłam się nad stołem zaciągając się zapachem herbaty
- Ale podziękować i tak byś mogła – wrócił na swoje
poprzednie miejsce mieszając jedzenie na patelni. Wyciągnął dwa talerze postawił na blacie. Po chwili odłączył gaz i
nałożył jedzenie na szklane naczynia. Po chwili jeden postawił przede mną, a
drugi naprzeciwko. Spojrzałam na talerz zaciekawiona co takiego ugotował. Były
to warzywa, kawałki kurczaka i ryż. Proste i szybkie danie. Podał mi widelec i
zajął swoje miejsce ściągając fartuszek. Życzył mi smacznego i zaczął jeść.
Nabrałam trochę na widelec i włożyłam do ust. To naprawdę było dobre. Nie
spodziewałam się, że on tak może gotować. Po chwili już kończyłam, kiedy on
nawet nie zjadł połowy swojej porcji. Spojrzał na mnie zdziwiony widząc jak
szybko pochłonęłam jedzenie.
-No co? – wybełkotałam z pełną buzią
- Nic – zaśmiał się ocierając usta. Wstałam od stołu z
pustym talerzem i włożyłam go do zlewu. Wróciłam na swoje poprzednie miejsce i
powoli sączyłam ciepłą herbatę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zmarszczyłam
brwi nie dostrzegając kartek na końcu blatu. Wstałam i zaczęłam ich szukać.
- Już zapłaciłem – chłopak odezwał się za mną. Obróciłam się
do niego przodem marszcząc brwi –Rachunki. Zapłaciłem już. – ponownie zabrzmiał
jego ochrypły głos
- Słucham? Prosił cię ktoś o to? – wysyczałam
- Został jeden dzień i jak chciałaś je zapłacić? Idąc tam w
kapciach i termometrem w buzi?
- Nie twój jebany interes! To moje sprawy jak i kiedy płace
rachunki! A ciebie to powinno gówno obchodzić!
- Ale jednak mnie obchodzi no! – zbliżył się do mnie
- A niby kim dla ciebie jestem żebyś się ty przejmował co?!
– patrzył na mnie w ciszy i w skupieniu. Podniósł rękę i przyłożył do mojego policzka gładząc
kciukiem.
- Nie jesteś mi obojętna. – wyszeptał przybliżając się do mnie. Gorzko się zaśmiałam odtrącając jego dłoń z mojego
policzka. Jego dłoń bezwładnie opadła przy jego tułowiu. Spojrzałam na niego z
pogardą i wyminęłam trącając go ramieniem. Poszłam do sypialni i wzięłam
kołdrę, którą następnie przeniosłam do małego salonu gdzie znajdował się
telewizor. Usiadłam na kanapie i opatuliłam się pierzyną włączając telewizor.
Skakałam bezsensownie po kanałach starając się uspokoić. Kątem oka dostrzegłam
chłopaka, który się oparł o framugę drzwi. W ręce trzymał swój telefon i
kluczyki do samochodu, a w drugiej portfel. Na sobie miał kurtkę i czarna
czapkę z daszkiem obróconą tyłem na przód. Nawet nie drgnęłam wlepiając oczy w telewizor.
- Jutro do ciebie przyjdzie John. To nie ma najmniejszego sensu, żebym to ja przyszedł.
Na razie – wychrypiał i zniknął za ścianą. Zacisnęłam szczękę, zastanawiając
się co zrobić. Westchnęłam i poszłam za nim. Był przy drzwiach i siłował się z zamkiem.
Po chwili opuścił ręce wzdłuż tułowia i obrócił się w moją stronę.
- Nie rozumiem cię – potrząsnął głową – Chcesz być, aż tak
niezależna i samowystarczalna, że nie dopuszczasz nikogo do siebie. Cały czas
masz ta samą grupkę znajomych i nikogo nowego nie akceptujesz. Czego się boisz?
– wpatrywał się we mnie zielonymi tęczówkami
- A niby czego mam się bać? – uniosłam brwi w zdziwieniu
- Nie wiem.
Zachowujesz się jakbyś miała jakąś urazę do mnie. Co ja ci zrobiłem, że mnie
tak nienawidzisz? - w jego oczach był
wypisany ból. Przygryzłam dolną wargę zastanawiając się nad odpowiedzią.
Otworzyłam usta, aby coś odpowiedzieć lecz po chwili je zamknęłam bawiąc się
palcami. Brunet zrobił parę kroków w moja stronę i zatrzymał się parę
centymetrów ode mnie.
- Hej, spójrz na mnie – cicho powiedział łapiąc mój
podbródek i ciągnąć delikatnie w górę, abym popatrzyła na niego. Podniosłam
wzrok na jego zielone tęczówki. – Nie jesteś zwykła dziewczyną, jesteś
wyjątkowa. Dobrze wiesz kim jestem i ile
zarabiam, a i tak mi robisz awanturę, że zapłaciłem parę funtów za twoje
rachunki. – na jego usta wkradł się łagodny uśmiech rysując dwa dołeczki w
policzkach.
- Nie robię tak tylko w stosunku do ciebie. Nie chcę być d
kogoś zależna. Jak widać sama sobie daję świetnie radę.
- Kosztem swojego zdrowia? – uniósł brew ku górze
- Ale mi to sprawia przyjemność, rozumiesz? Mogę się
wyładować i odstresować. To naprawdę
jest fajne, a jeśli ty tego nie akceptujesz to trudno nie będę starała się na
siłę cię przekonać. – chciałam się odwrócić, ale mnie przytrzymał.
- Może i tego nie rozumiem, i po części nie akceptuję, ale
nie zrezygnuję z ciebie przez jakieś walki – nachylił się w moją stronę i lekko
musnął ustami mój policzek – wiedź o tym. Jesteś zbyt dużo warta, żebym sobie
odpuścił – puścił mój podbródek i wyszedł z
mieszkania pozostawiając mnie na pastwę losu z chaosem w głowie.
*******************
Elo, elo trzy dwa zero ziomki! Achh to już.... 8 rozdział?! Wow! Kurde nigdy nie wiem co pisać w notatkach.... no dobra nastepny rozdział tradycyjnie w środę, chyba, że mnie jakiś tir przypadkiem rypnie, to trochę później xox No to komentujcie i trzymajcie sie słoneczka! Love xx
Świetny rozdział czekam na następny:-)
OdpowiedzUsuńBoski!!Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńAwww....
OdpowiedzUsuńCzyżby jakiś przełom w ich znajomości ? Oby tak. Oni są świetni !
Czekam na nn <3
Dodaj następny rozdział wcześniej błagam !
OdpowiedzUsuńJa chce wiedzieć co będzie dalej
cieszę się, że tu trafilam, bo naprawdę świetnie opowiadanie! czekam z niecierpliwoscią na kolejne i zapraszam w wolnym czasie do mnie ;) lovelustdreams.blog.pl
OdpowiedzUsuńbuziaki
Uuuu jaka agresywna. a on do niej że jest kimś wyjątkowym i że z niej nie zrezygnuje *_* Świetne !!!
OdpowiedzUsuńczekamy na następny rozdział :D życzymy weny a w wolnej chwili zapraszamy do nas. pozdrawiamy :*
http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/
Uffff.....jestes zajebista. Nic innego nie umiem powiedziec. Wmurowalo mnie #_#
OdpowiedzUsuń