środa, 27 listopada 2013

ROZDZIAŁ 9


***
- John idziemy dziś wieczorem na miasto? – przytrzymywałem telefon między ramieniem, a uchem
- Z Hayley? – na jego usta zapewne wkradł się ten jego chamski uśmieszek
-Jasne, czemu nie? Chętnie z nią sobie pogadam  – dalej upierdliwie walczyłem z opakowaniem makaronu
- Ale.. – urwał dla lepszego efektu – bez rozlewu krwi.
- Kobiet nie biję – krótko odparłem
- Nie o nią się martwię – zadrwił
- Tylko wygląda i udaję twardą – oblizałem usta
- No dobra to zadzwonię do niej. To do zobaczenia o 20. – rozłączył połączenie .
Do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi. Przewiesiłem sobie ścierkę przez ramie i poszedłem otworzyć.  Nie zbyt byłem zadowolony widząc kto postanowił mnie odwiedzić.
- Cześć kotku – brązowowłosa uśmiechnęła się
- Cześć Alex – westchnąłem nie zbyt zaciekawiony jaki jest powód tej wizyty
- Mogę wejść? – uniosła do góry brew i zrobiła stanowczy krok do przodu w swoich markowych szpilkach
- Streszczaj się nie mam zbytnio czasu – zrobiłem jej miejsce, aby mogła wejść do środka domu
- Chciałam tylko porozmawiać – niewinnie wzruszyła ramionami.
- Słucham – jej obecność mnie irytowała z każdą kolejną sekundą. Zgrabnie się obróciła w moim kierunku.
- Kotku od kiedy ty taki nerwowy jesteś? – uniosła dłoń do mojego policzka masując go kciukiem
- Nie mów do mnie „kotku”, chyba już zapomniałaś, że nie jesteśmy już razem – odtrąciłem jej dłoń
- O właśnie, a powinniśmy. Pasujemy do siebie, nie widzisz tego? – wymownie na mnie spojrzała kusząco przejeżdżając językiem po jej dolnej wardze. Alex to sex bomba. Oczywiście jest piękna i inteligenta, ale poza dobrym seksem nie miała nic do zaoferowania.
- To co było między nami było cholernie toksyczne i na pewno nie było między nami miłości. – wspomnienia uderzyły do mojej głowy – Przyznaj, że byłaś ze mną tylko dla seksu i wyłącznie dla seksu – wysyczałem
- To działało w dwie strony – skrzyżowała ręce na piersiach
- Byłem naiwny i teraz to wiem. – mój ton głosu przybrał ostrą barwę – Co chciałaś się w gazetach pokazać? Mieć co noc dobry sex?
- Jakoś nie narzekałeś. – gorzko się zaśmiała – Nie musiałeś co wieczór wyrywać nowych dziwek, żeby mieć sex.
Zrobiłem gwałtowny krok w jej stronę i chwyciłem ją za ramiona.
- Nigdy taki nie byłem, wiesz o tym – wysyczałem wprost do jej rozedrganych ust
- Lubię jak jesteś taki stanowczy – wymruczała. Przybliżyła się do mnie chcąc mnie pocałować. W porę zorientowałem się, co ma zamiar zrobić i odchyliłem się od niej.
- Możesz już iść i następnym razem ubierz na siebie coś więcej – zlustrowałem jej ciało od góry do dołu z obrzydzeniem na twarzy.
- Jeszcze zatęsknisz za tym ponętnym ciałem – puściła do mnie oczko kierując się do wyjścia
- Uwierz mi bardziej zatęsknię za wrzodem na dupie niż za tobą – prychnąłem
- To się jeszcze okaże – trzasnęła drzwiami.
***
- Hej – przywitałem się z Johnem i Hayley czekających na mnie przy barze
- No nareszcie. – blondynka westchnęła wywracając oczami
- No co? – zmarszczyłem brwi
- Każesz na siebie długo czekać – kiwnął głową. Zacząłem się z nim przedrzeźniać i nabijać z różnych głupich i śmiesznych przygód, które mu się przydarzyły.
- No dobra dość tych wygłupów chodźcie na pizzę, bo nie sądzę, żeby tutaj było coś dojedzenia, ja stawiam – machnąłem ręką w ich stronę
- Och tak, bo słynny pan Styles musi pochwalić się kasą – prychnęła blondynka.
A tej o co znowu chodzi? Cały czas ma jakieś „ale”. Jak by raz nie mogła usiedzieć cicho. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią zaciekawiony z lekką irytacją.
- O co ci tym razem chodzi? – znudzony zapytałem oblizując spierzchnięte usta
- Jak zwykle o jebaną błahostkę – posłała mi chłodny uśmiech nie mający nawet trochę serdeczności
- Co dziwnego jest w tym, że chcę was zabrać na pizze? Proszę oświeć mnie, bo jakoś nie wiem – arogancko spojrzałem na niebieskooką. Kiepskie światło oświetlało ją. Mocny makijaż jej oczu sprawiał, że wyglądała jeszcze bardziej chłodno i mrocznie niż zwykle. Włosy kaskadami rozrzucone były po ramionach i plecach.
- Zawsze musisz się pochwalić kasą, tak? Żeby zaimponować innym?  - wpatrywała się we mnie z wyczekiwaniem
- Chodzi ci o te rachunku? – uniosłem jedną brew
- Nie.
- To tylko głupia pizza. Kosztuje zaledwie parę funtów i równie dobrze mógł ją zaproponować John  -wzruszyłem ramionami. Miedzy nami zastała przytłaczająca cisza. – zawsze musisz z czegoś zrobić problem? Z byle błahostki robisz dramat. To żałosne – przeniosłem ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
- Tak oczywiście to zawsze Hayley robi dramat o byle gówno, tak to moja dziedzina nie wiedziałeś? Jestem w tym genialna! – klasnęła w ręce udając entuzjazm
- Właśnie zauważyłem – mruknąłem pod nosem, lecz to usłyszała
- Zawsze taki wkurwiający jesteś? Ja nie wiem jak ci twoi kumple z zespołu z tobą tyle wytrzymują. To musi być cholernie męczące z taką osobą żyć. – zlustrowała mnie z obrzydzeniem na twarzy. Co ona sobie myślała?! Że dam sobą pomiatać?! Nie jestem kimś na kim można się wyżywać i obwiniać za nieudane życie.
- Ja też się nie dziwię, że sama mieszkasz, i że faceta nie masz. Nie wiem, który normalny chłopak dobrowolnie chciałby z tobą mieszkać i zmagać się z twoimi humorkami – nie pozostałem jej dłużny
- Och czyżby? Jakoś ci moje „humorki „ – zrobiła cudzysłów w powietrzu – nie przeszkadzały kiedy mnie całowałeś i szeptałeś jak to seksowna jestem i jak bardzo  mnie pragniesz – na jej usta wkradł  się triumfalny uśmiech wiedząc, że mnie tym zgasiła. Spojrzałem przelotnie na Johna. Był zdziwiony tym co właśnie zostało wypowiedziane przez blondynkę.
- Nie narzekałaś sądzę, że wręcz przeciwnie – gwałtownym ruchem znalazłem się przy niej – podobało ci się to – wyszeptałem do jej ucha. Gorzki śmiech wydobył się z jej ust. Otworzyła usta, żeby mi się odgryźć lecz głos zabrał John.
- Mam dość! – krzyknął. Spojrzałem na niego zdezorientowany – Zachowujecie się jak dzieci walczące na bardziej pojebane słowa i docinki! Bije wam już? To przechodzi ludzkie pojęcie! Następnym razem nigdzie was razem nie zabieram! Nie mam zamiaru słuchać waszych bezsensownych i żałosnych kłótni! – wyrzucił ręce w powietrze – Jeśli przyszliście się kłócić to do widzenia ja idę do domu, wolę sobie dobrą komedie obejrzeć – ustawił ręce w obronnym geście po czym wstał. Spojrzałem na Hayley z poczuciem winy. Zrobiłem krok do tyłu.
- Przepraszam – wyciągnąłem dłoń w jej kierunku na znak, że chcę się pogodzić. Dziewczyna obojętnym wzrokiem obrzuciła moją sylwetkę.
- Hayley – wysyczał John
- No co? – zmarszczyła brwi – Nie darzę go sympatią.
- Nie możesz popuścić? Twoja pieprzona duma na tym nie ucierpi – naprawdę był wyprowadzony z równowagi
- Przeprosiny przyjęte – uścisnęła moją dłoń. W tym momencie wpadłem moim zdaniem na genialny pomysł.
- Hej ummm jutro jest koncert The Rolling Stones może chcesz iść na znak zgody i rozejmu? – podrapałem się po karku patrząc na dziewczynę – Ty też John.
- Dzięki stary, ale niestety nie dam jutro rady – wzruszył zrezygnowany ramionami. Spojrzałem pytająco na blondynkę.
- To jak? – wyczekiwałem odpowiedzi
- No dobra, ale to tylko dlatego, że ich lubię – na jej usta wkradł się blady uśmiech.
- Jeśli będziesz chciała to załatwię wejściówki  za kulisy i zapoznam cię z wokalistą.
- Dobra, dobra nie musisz przypominać o swojej postawie w show-biznesie.
- To… dałabyś mi twój numer? Napiszę ci sms o której masz być gotowa – wyciągnąłem telefon z kieszeni. Po chwili zastanowienia wzięła ode mnie telefon. Popatrzyła na mnie z pogardą kiedy nagle telefon znalazł się w kufrze pełnym piwa.
- Ej co ty robisz?! – prawie krzyknąłem patrząc z niedowierzeniem na mój telefon w piwie.
- Nic – spojrzała na zegarek na swoim nadgarstku – znając życie masz ich jeszcze w kieszeni z 3 – wstała od baru
- No tak – cynicznie się zaśmiałem sięgając po drugi telefon – Podyktuj mi tym razem – spojrzałem na nią. Podeszła do mnie i wręcz wyrwała telefon z mojej ręki. Postukała palcem po ekranie i oddała mi aparat.
- Muszę iść – oznajmiła - Mam jeszcze dzisiaj walkę – jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Była pusta wyprana, z jakichkolwiek ludzkich cech. Spojrzała po nas i po prostu wyszła.
***
Niestety obowiązki wzywały i musiałam się zmywać z tego „spotkania towarzyskiego” . Drzwi baru zatrzasnęły się za mną.  Spojrzałam po ciemnej ulicy i ruszyłam w znanym mi kierunku. Przeczesałam ręką włosy i sięgnęłam do tylnej kieszeni moich spodni.  Wyciągnęłam z niej paczkę papierosów. Może i nie miała dużo kasy, ale zawsze jakieś grosze na papierosy znajdowałam.  Wyciągnęłam jednego i umiejscowiłam między moimi ustami. Następnie wydostałam zapalniczkę i zapaliłam papierosa zaciągając się nim. Samochody mijały mnie śpiesząc się gdzieś. Nidy nie rozumiałam tych ludzi. Dlaczego mają być nieszczęśliwi do końca swojego życia przez jeden życiowy błąd? To śmieszne i chore. W wieku 16 lat muszą już zadecydować co chcą robić w życiu. Zaśmiałam się sama do siebie. Skąd mnie nagle wzięło na takie przemyślenia? Po raz kolejny zaciągnęłam się papierosem dłużej przytrzymując dym w płucach. Po chwili wypuściłam go wolno, pozwalając zmieszać się z chłodnych wieczornym powietrzem.  Bardziej się otuliłam czując gęsią skórkę na moich gołych ramionach. Budynki były mi coraz bardziej mi znane, kiedy nagle znalazłam się przed kamienica gdzie mieszkałam.
- Butler? Hayley Butler? – zatrzymałam się w pół kroku. Od razu w moim mózgu zaświeciła się czerwona lampka. Przybrałam pozycję obronna i obróciłam się w stronę źródła głosu gdzie stał zakapturzony mężczyzna. –Ty jesteś Hayley? – powtórzył pytanie
- A kto pyta? – nie spuszczałam wzroku z mężczyzny, nie kojarzyłam jego głosu, więc mógł być każdym
- Jestem Mark… Mark Owen – wyłonił się z mroku. Nocna latarnia świetliła jego twarz. Skądś kojarzyłam tą twarz, aż w końcu się domyśliłam.
- Słucham? – uniosłam brew do góry zaciekawiona jego wizytą
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia – na jego usta wkradł się mały, łobuzerski uśmieszek.

- Mów. – zażądałam. 
**************
Heloł kochani! Jak tam u was śnieg już spadł? Bo u mnie już jest! Dzisiaj poszłam na karuzelę z przyjaciółką i jej jeszcze nie chłopakiem i stanęłam na tej karuzeli i oni zaczęli mnie tak szybo kręcić, że sie wyjebałam na dupe i teraz mnie dupa boli! I jeszcze cała ze śniegu byłam! A wczoraj szkolna dyskoteka była joł. Talk dirty to me puścili i z przyjaciółką tańczyłam *.* No i takie dżezy u mnie c'nie :D Haha to chyba tyle... love ya xx 

4 komentarze:

  1. Pięknie piszesz! Nie mogę się doczekać jakiejś kolejnej akcji z Harrym i Hayley! To jest takie..ZAKAZANE! xd dobra..Udał ci się,rozdział,z resztą jak wszystkie! Nie przejmuj się małą ilością komentarzy bo to jest przejściowe ;)) przy okazji zapraszam na bardzo fajny Blog http://i-ja-ci-ufalam.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeeer rozdział! Ciekawe co powie ten cały Mark,Hayley. Czekam na następny ;")

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest zajebiste
    czekam na next'a

    kaja <3

    OdpowiedzUsuń
  4. uuuu....intreszting...i tak wiem, ze oni sie kochaja, tylko jeszcze tego nie okazuja.
    Z ta scena z telefonem, jeblam. Serio, jeblam na podloge. Zjebala sie z lozka xD az moj brat przyszedl sprawdzic co sie stalo. Najwidoczniej mama ma twardy sen :)
    Kocham, kocham, kocham, jestes zajebista, kocham, kocham CIE

    OdpowiedzUsuń