Przełączałem bezsensownie programy przełączając je co
chwila. Ta ciągła monotonia trwała już od kilku dni od kiedy nie było Louisa.
Porwali go. Tak porwali go. Nie wiem co porywacze mogą chcieć. Proponowaliśmy
im już nie wiadomo jakie kwoty w zamian za Lou. Trzask drzwi frontowych wyrwał
mnie z przemyśleń. Skierowałem wzrok na wejście do salonu, gdzie ujrzałem
Gemme.
- Harry – westchnęła pokonując dystans pomiędzy nami i
usiadła obok biorąc mnie w ramiona i ściskając mocno, co nie było lada
wyzwaniem dla jej drobnych ramion. Wtuliłem się w nią przemykając oczy.
- Oddadzą go – powiedziała głaszcząc moje włosy – W końcu
kiedyś im się to znudzi, na pewno go wypuszczą całego i zdrowego – zapewniła
mnie.
- To już 4 dni – powiedziałem słabo w jej skórzaną kurtkę,
która jeszcze bardziej tłumiła mój głos – A oni się nie odezwali, ani razu.
- W końcu podadzą swoje warunki – potarła moje plecy w
pocieszającym geście – Gdzie masz chłopaków?
- Siedzą z Paulem i tymi wszystkimi facetami z policji. Mnie
wygonili do domu – odkleiłem się od niej siadając prosto. Ściągnęła buty siadając po turecku obok mnie.
Poderwałem się z miejsca kiedy zabrzmiał
dzwonek mojego telefonu. Szybkim ruchem wziąłem go ze stolika ogarnięty
nadzieją, że być może porywacze się w końcu odezwali. Rozczarowanie ogarnęło moje
ciało kiedy, na ekranie zobaczyłem imię Hayley. Przeciągnąłem palcem po ekranie
przykładając telefon do ucha. Przez jakiś czas była cisza, więc zastanawiałem
się czy ona w ogóle tam jest.
- Hayley? – odezwałem się w końcu. Usłyszałem ciche westchnięcie.
- Jestem – usłyszałem jej głos. Dawno się z nią nie
widziałem. Po tym wypadku często ją odwiedzałem, a z czasem i kiedy poczuła się
lepiej to ona mnie odwiedzała. Znowu nic
się nie odzywała, a ja nie wiedziałem jak zacząć rozmowę.
- Wybrałaś przypadkiem numer i nie wiesz jak się teraz z
tego wykręcić?
- Nie, oczywiście, że nie. – zaprzeczyła – Chciałam się dowiedzieć
jak w sprawie z Louisem… Nie będę cię pytać jak się czujesz, bo pewnie każdy
głupi idiota o to pyta – zaznaczyła.
- Dobrze, że ty jako jedyna to rozumiesz – oparłem łokcie na
kolanach – Ciężko, żadnych wieści. – mój głos się zatrząsnął, więc nie
kontynuowałem swojej wypowiedzi.
-To twardy facet da sobie radę – usłyszałem trzask
drzwi po drugiej stronie linii – Słuchaj
musze kończyć, nie martw się tak i idź w końcu spać, bo pewnie wyglądasz jak
widmo – bąknęła rozłączając się.
***
Szedłem po zabłoconym trawniku świecąc sobie telefonem. Temperatura na zewnątrz nie wynosiła więcej niż 3 stopnie, ponieważ
mój oddech za każdym razem zamieniał się w biały dymek pary. Rozejrzałem się, na próżno jednak, ponieważ gęsta
jak mleko mgła uniemożliwiła mi cokolwiek dojrzeć. Zaklinałem kiedy potknąłem się
o wystający kamyk odzyskując równowagę kierując się dalej na przód. W oddali
usłyszałem głośny przerażający krzyk. Ciężko oddychając obróciłem się
rozpaczliwie próbując coś zobaczyć w tej piekielnej mgle. Moje nogi
przyśpieszyły niosąc mnie w nieznanym mi kierunku. Znowu usłyszałem krzyk na co
się wzdrygnąłem. Potknąłem się o coś
znowu prawie się przewracając. W ustach mi zaschło kiedy zobaczyłem, że była to
kurtka. Kurtka Louisa. Przełknąłem ślinę dostrzegając na niej ślady krwi. W uszach mi szumiało, a serce waliło jak
młotem. Przyśpieszyłem kroku co chwila
się potykając . W jednej ręce trzymałem dżinsową kurtkę Lou w drugiej telefon świecąc nim
sobie pod nogi.
- Harry – usłyszałem słaby głos na co rozejrzałem się
dookoła lecz nikogo nie było – Harry – ochrypły głos znowu zawołał.
- Kim jesteś?! – krzyknąłem lecz otaczała mnie głucha cisza –
Czego chcesz?! – wrzasnąłem puszczając się biegiem po obślizgłej trawie. Coś
złapało mnie za tył kurtki szarpiąc do tyłu i przewracając. Wierzgałem nogami i machałem rękami na oślep
nie wiedząc przed czym się bronie. Mocne ręce zacisnęły się na mojej szyi
ściskając ją z całej siły. Zdławiony dźwięk wydostał się z moich ust, kiedy próbowałem
zaczerpnąć powietrza dalej wierzgając nogami. Zimne dłonie puściły mnie i szarpnęły
za kurtkę do góry. Łapiąc powietrze próbowałem się zamachnąć i uderzyć mojego
napastnika, lecz nie dosięgnąłem go. Po
chwili wędrówki rzucił mną o ziemię.
-Przyprowadziłem go – odezwał się męski głos. Podniosłem
głowę rozglądając się. Dalej znajdowałem się na polanie, a otaczała mnie mgła.
Zmrużyłem oczy przyglądając się postaci stojącej przede mną. Blondwłosa dziewczyna trzymała w ręce długi
zakrwawiony nóż. Czułem jak żółć podchodzi mi do gardła. Czarne smugi rozmazane
były dookoła jej oczu.
- Hayley – szepnąłem.
- Miło, że mnie poznajesz – uśmiechnęła się arogancko.
- Gdzie Louis? – zerkałem na nóż oblany szkarłatną cieczą,
który spoczywał w jej dłoni.
- Nic mu nie jest… jeszcze – machnęła ręką do postaci
stojącej za mną, a chwile później przed dziewczyna padł brunet. Jego biała
koszulka poplamiona była krwią, tak jak i spodnie i ręce.
- Harry – odezwał się słabym głosem – Uciekaj… - nie
dokończył, bo Hayley kopnęła go w brzuch.
- Zamknij się – warknęła i złapała go za włosy ciągnąć, tak,
żeby klęczał przed nią. Jego mętny wzrok oplótł moją sylwetkę. Poczułem
ściśnięcie w gardle.
- Zostaw go! – krzyknąłem wstając, ale mocne ręce zacisnęły się
wokół moich ramion. Dziki uśmieszek wpełzł na usta Hayley, która przyłożyła nóż
do gardła bruneta. D oczu napłynęły mi
łzy i zacząłem się szarpać.
- Dlaczego to robisz?! – krzyknąłem - Dlaczego?!
Nic się nie odezwała patrząc mi w oczy i przejeżdżając nożem
go szyi Louisa. Z rany trysnęła krew, a bezwładne ciało chłopaka upadło u jej
stóp.
- Nie!
**************************
Hej kochani :D Wiem, że rozdział krótki, ale dokańczałam go dziś i tak mi zeszło trochę :D Niestety albo stety dziś tylko taka notka :D A jeszcze dziękuję za komentarze, a dzień dodawania rozdziałów to w dalszym ciągu piątek :D Miłego czytania, pozdrawiam xx
Świetnie . Mam nadzieje ze Lou przeżyje. ... dasz więcej miłosnych scenek między Hayley a harrym?
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Louis ma zyc kurwa !!!!!!,daj mu przezyyyyyyyyyc.;(((((
OdpowiedzUsuńA tak wgl swietny blog i opowiadanie. Super piszesz :))
Jeśli Lou nie przeżyje to się rozrycze xd masz takie genialne opowiadanie *,*
OdpowiedzUsuńWiesz, że mam takie przeczucie, że to sen, tylko i wyłącznie sen. Rozdział jest jak zawsze boski, przepraszam, że nie komentowałam, ale to skutki mojego lenistwa. Przypomniałam sobie o blogu wpieprzając chipsy, lody i popijając to coca-colą, wielka bomba kaloryczna, ale trudno. Tak więc HAYLEY KURWA MAĆ UWOLNIJ LOUISA! BO MÓJ HARRY NIE BĘDZIE SZCZĘŚLIWY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (podobno gdy ktoś piszę więcej niż jeden wykrzyknik jest psychicznie chory, mnie sie to z pewnością tyczy) Kocham cię i mogłabym ci to powtarzać do zasranej śmierci
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie w wolnym czasie: i-back-for-you-darling.blogspot.com (opowiadanie erotyczne)
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://midnight-mamories.blogspot.it/
Powiadamiaj mnie tam o nowych rozdziałach :D
Jagoda
Cześć! Zostałaś nominowana do Liebster Awards więcej informacji tutaj: http://black-harry-styles.blogspot.com/2014/02/liebster-award-wznowienie-bloga.html
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
Jak zawsze świetny :D Cudownie piszesz, każdy rozdział, podziwiam. Pisz trochę dłuższe rozdziały bo jestem nienasycona hahah Czekam na kolejny, dodaje do obserwatorów i życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńNowy rozdział więc zapraszam do komentowania i obserwowania: http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/