Znajdowałem się w ciemnym pokoju, ale rozpoznawałem układ
mebli. Byłem u siebie. Zdyszany i cały spocony zszedłem z łóżka. Przetarłem
twarz dłonią zbierając kropelki potu.
- To był tylko kurwa zasrany koszmar – powiedziałem sam do
siebie wychodząc do kuchni. Wszędzie było ciemno, światła były pogaszone, więc
Gemma musiała już spać. Dobrze, że postanowiła zostać tu na parę dni i po
opiekować się mną.
Poszedłem do kuchni sięgając
po zimne mleko z lodówki i pijąc prosto z kartonu. Może to mnie otrzeźwi od
tego koszmaru.
***
Nacisnęłam guzik dzwonka wkładając ręce do kieszeń moich
spodni. W spokoju czekałam, aż Harry otworzy mi drzwi. Już od dłuższego czasu,
czułam znajome szybsze bicie serca, kiedy miałam go spotkać. Drzwi się uchyliły, a przede mną w
nonszalanckiej pozie stał Styles. Na sobie miał czarne obcisłe rurki z dziurami
na kolanach i zwykły biały t-shirt. Kasztanowe włosy miał przepasane kawałkiem
swojej starej koszuli, co na kimś innym wyglądało by idiotycznie, lecz jemu
dodawało seksapilu. Jego skóra nie straciła opalenizny z lata. Oczy mu
błyszczały, a policzki miał zarumienione. Nie miał już sińców pod oczami, a na
jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Ten Harry strasznie się różnił od tego z
przed dwóch tygodni, kiedy prawie w ogóle nie spał i nie jadł, a wszystko przez
porwanie Louisa. Uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć – przywitałam się.
- Hej – odparłam i weszłam do środka kiedy mnie zaprosił.
- Gramy właśnie z chłopakami na X boksie chcesz zagrać z
nami? – zaproponował z chłopięcą radością wprowadzając mnie do salonu.
Przygryzłam mocno wargę rozglądając się po pokoju kiedy mój wzrok spoczął na
Louisie. Siedział na boku kanapy patrząc jak Liam, Niall i Zayn siłują się w
fifie.
- Chłopaki patrzcie kto nas odwiedził – Styles stojący za
mną popchnął mnie w stronę kanapy. Szaro-niebieskie oczy Tomlinsona spoczęły na
mnie przeszywając mnie lodem. Odwracając od niego wzrok i witając się z
chłopakami usiadłam na dużej piłce,
która odgrywała rolę fotela. Przez cały
czas czułam na sobie wzrok Louisa, czułam jego wrogość do mnie i wręcz błagałam
w myślach, aby znaleźć się gdzie indziej. Gwałtownie wstałam przez co przykułam
uwagę na siebie.
- Zaraz wracam musze iść tylko do ubikacji – bąknęłam
wychodząc i kierując się do łazienki. Już nieraz byłam w domu Harrego przez co
znałam doskonale drogę. Zamknęłam za sobą drzwi odkręcając zimną wodę wsadzając
pod strumień ręce. Schłodzoną dłoń przyłożyłam do czoła czując jak płonę. Westchnęłam patrząc na swoje odbicie w
lustrze. Pomimo duszności jakie odczuwałam byłam całkiem blada. Zakręciłam wodę
osuszając ręce o biały i miękki ręcznik, który wisiał obok i wyszłam z łazienki.
Omal nie krzyknęłam z zaskoczenia, kiedy się obróciłam i zobaczyłam przed sobą
Louisa. Rozejrzałam się dookoła, oceniając sytuację. Tylko on poszedł za mną, a
reszta dalej dobrze się bawiła w salonie. Chłopak stał przede mną, a pięści
miał mocno zaciśnięte.
- Czego jeszcze chcesz? – warknął ściszonym głosem – Nie
wystarczy ci tyle ile dostałaś?
- Lou ja nie… - zaczęłam, ale mi przerwał
- Nie mów tak do mnie. - Jego głos przepełniony był jadem –
Porwałaś mnie. Ty i ci twoi… - na jego twarzy wkradł się grymas obrzydzenia –
Mogłaś mnie wypuścić, a ty co? Udałaś jak byś mnie tam w ogóle nie zobaczyła!
- Wiem, że jesteś zły, ale ja z tym nie miałam nic
wspólnego. Nic nie wiedziałam. Dopiero jak cię tam zobaczyłam to zdałam sobie
sprawę co zrobili. Byłam wykluczona z całej tej akcji!
- To dlaczego mnie nie uwolniłaś? – z wyrzutem zapytał, a
jego oczy zabłysnęły smutkiem.
- Może i nie pomogłam ci tak, jak byś tego oczekiwał, ale
robiłam wszystko, żeby ci pomóc – zapewniłam go.
- Ciekawe co – prychnął
Bez pukania otworzyłam
drzwi pokoju Marka, a kiedy znalazłam się w środku zatrzasnęłam je za sobą.
Blondyn wychodził akurat ze swojej łazienki z ręcznikiem owiniętym na biodrach.
Włosy miał mokre, a po jego opalonym torsie spływały kropelki wody. Spojrzał
zaskoczony na mnie.
- Chyba się puka –
bąknął podchodząc do komody.
- Wypuść go –
zażądałam stanowczym tonem – Mark nie wiesz w jakie gówno się pakujesz, a przy
okazji nas w to wciągasz. Wypuść go.
- Widzę, że znalazłaś
naszą nową zabaweczkę - uśmiechnął się –
Jak ci się podoba?
- Co ty kurwa głuchy
jesteś?!- krzyknęłam – Mówiłam ci, żebyś go wypuścił. Cała policja stoi na
baczność! Przeczesują każdą norę myszy, żeby go znaleźć! – z frustracją odgarnęłam włosy z twarzy
- Jak na chwilę
przerwiemy im ten zapchany grafik to nic się nie stanie – otworzył szufladę
wyciągając czystą parę bokserek.
- Jesteś głupi czy coś?
– coraz bardziej traciłam kontrolę nad sobą.
- Czy coś – uśmiechnął
się w sposób w jaki się uśmiechają starsi bracia do swoich sióstr, którzy chcą
im zrobić na złość. – Co? Czekasz na jakiś pokaz? – spojrzał na swoje bokserki
w ręce
- Dobra, ale sam
będziesz się ratował z tego bagna ja umywam od tego ręce – warknęłam wychodząc.
- Nie wierzę ci – skomentował Louis – Celowo to robisz.
Celowo zwodzisz Harrego, wiem że to robiłaś, bo chciałaś dotrzeć do mnie, czy
do któregokolwiek z nas. Padło na mnie. Więc teraz odwal się od niego
rozumiesz? Nie potrzebny mu ktoś taki jak ty – potok jadu wylewał się z jego
ust kiedy to mówił.
- Nie musisz mi wierzyć, ale mówię akurat prawdę. Harry nie
ma z tym nic wspólnego – zacisnęłam mocno dłoń wbijając paznokcie w skórę.
- Wie czym jesteś?
– uniósł brew
- Czym? –
powtórzyłam – Nie musisz traktować mnie jak bym była nie wiadomo kim… -
poczułam znane pieczenie w gardle i formująca się jeszcze większą gulę.
- Więc kim jesteś? – usłyszałam zbolały głos za sobą. To nie
mogła być prawda. Obróciłam się i zobaczyłam Harrego. Stał niedaleko z
zaciśniętymi pięściami. Na jego twarzy wypisany był ból zmieszany z
wściekłością. Jego klatka piersiowa opadała i unosiła się ciężko.
**********************
Yo ziomki! A więc udało mi się napisać kolejny rozdział, chociaż z nim nie miałam takiego problemu jak z poprzednim do czego się przyznaję xx Urwałam w takim momencie, bo taka chwila napięcia tam jest haha Dobra nie hha dobra nie wiem już co pisze, taka zmęczona jestem szkołą X.X I w ogóle ludzie módlcie sie za mnie, bo w poniedziałek mam sprawdzian z edb, test z polaka, powtórzyć wszystkie epoki średniowiecza na polski też i kartkówkę z biologii. Niech lepiej Bóg mnie ma w swojej opiece, bo żywa z tego budynku nie wyjdę! Dobra nie bede wam smęcić :D Miłego czytania <3 Pozdrawiam xx
c u d o ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. Miło by było gdybyś skomentowała i zaobserwowała ;*****
www.niebieskookiecudo.blogspot.com
www.very-crazy-duo.blogspot.com
Dobrze ze Lou żyje. :). Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńOł Maj Gasz!
OdpowiedzUsuńHERI MASZ JĄ KOCHAĆ
JA CI KAŻE!
Louis nie wieży Hayley,,,dupek pieprzony. Nie rozumie, że ona nie mogła mu pomóc!?
LOUIŚ KOTKU WYPROWADZASZ SIĘ!
Rozdział jak zwykle był beautiful wonderfall ooooł litl miiii
HARRRRRRRRYYYYYYYYYYYY!!!!!!! UWIEEEEEEEERZ JEEEJ NOOOOOOOOO
SPAM! SPAM! SPAM!
Zapraszam do mnie: http://kidnapper-harry-fanfiction.blogspot.com/
Zendaya Coleman to siedemnastoletnia córka mężczyzny, który wpadł w kłopoty. Wcześniej pożyczył pieniądze od Harry'ego Stylesa i jego gangu. Chłopak nie cacka się z nim tylko porywa jego córkę - Zendaya'e. Dziewczyna ma twardy charakter i nie boi się zbytnio Harry'ego. Niedługo po tym ojciec będzie chciał odzyskać córkę, ale będzie już za późno Zendaya przywiąże się do Harry'ego, tak samo jak on do niej, więc co będzie, gdy ojciec dziewczyny zgłosi na policję wszystkie wykroczenia Stylesa szkodząc przy tym własnej córce, która też wplącze się w gangsterskie życie?
Zapraszam do mnie: http://kidnapper-harry-fanfiction.blogspot.com/
Dobrze ze Lou żyje. XD. Jak zwykle świetny rozdzial
OdpowiedzUsuńdzis jakos pozniej przezczytalam i juz nie mg sie doczekaxc next'a///!!!!
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga. Mam nadzieje że nie przestaniesz pisać bo zmarnować tski talent to grzech. .. :))).
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń