***
- O jakiego pokroju informacje ci chodzi? – zapytał dalej mocno podtrzymując mnie za ramię.
- Wiem, że z Markiem nie przepadacie za sobą – odgarnęłam
mokre od potu włosy z twarzy
- I to cię tu sprowadza? Przyjechałaś zemścić się,
szpiegować? – koncentracja wypisana była na jego twarzy
- Nie ukrywam, że żywię do ciebie urazę. Chciałeś mnie
zabić…
- Jak połowa tego miasta – wtrącił się blondyn, który stał
zaledwie parę kroków od nich, a wściekłość dalej błyszczała w jego szarych
oczach.
- Mów – nakazał Tom – po co tu jesteś? - „prawdziwy
przywódca” pomyślałam patrząc na jego zdeterminowaną twarz.
- Mark zrobił coś czego nie popierałam. Nie słuchał mnie, a
to duży błąd, więc radzę ci – przerwałam spoglądając na dwóch pozostałych w tym
pomieszczeniu – nie lekceważ mnie i mojego zdania.
- Posprzątajcie ten bałagan – blondyn stojący obok niej
nakazał – w takim razie porozmawiamy droga Hayley. – odezwał się do mnie i
puścił moją kurtkę wskazując schody – zapraszam.
***
- Powinieneś zadzwonić na policję – surowym tonem odezwał
się Louis po raz kolejny – W sumie to ja powinienem. To ja byłem tym porwanym.
Zadzwonię podam im jej nazwisko, adres. Zrobią z nią co trzeba – syknął.
Zmęczonym wzrokiem spojrzałem na niego.
- Nie mam zamiaru dzwonić na tę cholerną policję już ci to
mówiłem. – pomasowałem palcami skronie.
- I co dalej dasz jej chodzić po ulicach i porywać Bóg wie
kogo, albo i nawet zabijać? – znowu przeszedł z jednego końca pokoju – Bądź
rozsądny Harry.
- Ona taka nie jest.
- Bo ty to akurat wiesz – spiorunował mnie wzrokiem –
słuchaj po prostu dałeś się jej wykorzystać, omamić i musisz coś z tym zrobić
- Nic nie muszę Louis. Zrozum ona taka nie jest – podniosłem
wzrok ze swoich splecionych palców na przyjaciela. Na jego twarzy malowała się
irytacja.
- Nie znasz jej. Oszukiwała cię. Skąd w ogóle wiesz, że
znasz jej prawdziwe imię? Jej prawdziwy adres? Hmm? – nie dawał za wygraną.
- Przestań! – wybuchłem wstając – może to akurat ja wiem
jaka naprawdę jest?!
- Nie bądź głupi – syknął – zawsze byłeś naiwny Harry, i
wierzyłeś we wszystko co mówili ci inni. Świat nie jest taki jaki chcemy, żeby
był – jego głos stał się gorzki
- Przyjaźniąc się z tobą też jestem naiwny? –nie mogłem się
powtrzymać . Chłopak wyglądał na zaskoczonego. W jego szaro-niebieskich oczach
błysnął ból.
- Po prostu się martwię o ciebie Harry. Nie chcę żebyś
cierpiał z powodu kogoś kto nie jest wart twoich uczuć jak ta dziewczyna. Jest
bezczelna i nie ma szacunku do nikogo.
- Nie musisz się o mnie martwić. Dam sobie radę – chłodno odparłem
wychodząc z pomieszczenia kończąc tym samym rozmowę.
***
- jeden do dwóch– zmęczona uśmiechnęłam się wyciągając rękę
do bruneta siedzącego na macie. Jego orzechowe oczy wpatrywały się we mnie z
rozbawieniem, a pot błyszczał na jego czole i szyi. Sięgnął po moją dłoń i przy
jej pomocy wstał.
- Za niedługo
przegram z tobą do zera Hayley – uśmiechnął się szeroko – Jako twój trener
jestem z ciebie dumny. Krav maga to nie łatwa sztuka walki – poklepał mnie po
ramieniu i razem skierowaliśmy się do małej ławeczki pod ścianą. Sięgnął po
mały ręczniczek wycierając twarz.
- To akurat coś dla mnie – wzięłam butelkę z wodą popijając
parę łyków
- To co jeszcze jedna rundka czy koniec treningu? – uśmiechnął
się wyzywająco odrzucając mokry materiał
- Będzie remis – odstawiłam butelkę i ruszyłam w stronę maty
odgarniając parę mokrych kosmyków włosów, które przykleiły mi się do twarzy.
- Nie tym razem – Simon dogonił mnie wchodząc na matę.
Zaśmiałam się krótko i przygotowałam do ataku. Po krótkiej walce pełnej
ciągłych przewracań i ciosów zostałam przyszpilona do materaca przez umięśnionego
trenera. Puścił mnie i pomógł wstać śmiejąc się – trzy do jednego. Nie ma
remisu wygrałem dzisiaj.
Pokręciłam głowa śmiejąc się, a po sali rozległ się dźwięk oklasków.
Simon dalej stał w tej samej pozie, a jego wzrok skierował się ku wejściu sali.
Marszcząc brwi obróciłam się w tym kierunku, gdzie o framugę drzwi w
nonszalanckiej pozie ze skrzyżowanymi kostkami stał Alec. Jego kruczoczarne
włosy opadały mu na czoło. Miał na sobie proste czarne spodnie i koszulkę w tym
samym kolorze, a na to narzuconą miał kurtkę. Przez ten kolor jego skóra
wydawała się jeszcze bledsza niż w rzeczywistości. Wyglądał jak mroczny książę –
pomyślała Hayley.
- Może kiedyś potrenujemy razem? – odezwał się. Wywróciłam
oczami obracając się do Simona.
- Dzięki, że znalazłeś czas dla mnie.
- Następny trening w środę? – uniósł brew
- Wtedy na pewno wygram – wycelowałam w niego palec – do zobaczenia
– obróciłam się i poszłam w stronę Alka.
- Brawo mała blondyneczko – błysnął bielą swoich zębów
- Nie nazywaj mnie tak – bąknęłam – I co ty tu robisz?
- Mam mieć na ciebie oko – powiedział już poważniejszym
tonem idąc razem ze mną w stronę szatni
- Tom się upewnia, że to co mówię to nie przekręt –
prychnęłam
- Dziwisz mu się? Jesteś oczkiem w głowie naszego wroga, a
on po prostu musi być ostrożny.
- I ty się bawisz jako moja niańka – spojrzałam na niego, a
niebieskooki odgarnął włosy z czoła
- Nie żebym narzekał – również na nią spojrzał, a na
jego policzkach pojawił się delikatny
rumieniec. Przez jego bladą skórę, każdy choćby najmniejszy wypiek na jego
twarzy był widoczny. Zatrzymałam się
przy szatni otwierając drzwi.
- Poczekaj tu – zakazałam wchodząc do pomieszczenia.
****************************
Hej wam :D Dodaje rozdział z jednodniowym opóźnieniem. Ajm sorry x.x Ale mam nadzieję, iż wam się podobał :D A i no na tym zdjęciu to nie jestem ja. Nie miałabym odwagi siebie wstawić. bo bym zniszczyła i tak już małą atrakcyjność wyglądu profilu xx Dziękuje za poprzednie komentarze :P no to chyba tyle, czytajcie, komentujcie i whatever chcecie :D Pozdrawiam xx