- No to gdzie jedziemy? – zapytałem Johna
- W fajne miejsce, nie bój się nie będzie tam piszczących
fanek, które się na ciebie rzucą – zaśmiał się skręcając samochodem w ulicę
- Jesteśmy na przedmieściach? – rozglądałem się przez boczną
szybę samochodu
- Tak, zaraz będziemy na miejscu – ponownie skręcił. Teraz
jechaliśmy po ciemnej, dość pustej ulicy. Nie wyglądało to, jak zamieszkiwana
dzielnica. Samochód się zatrzymał, a John zgasił silnik.
- Stacja łąki barany wysiadać – zaśmiał się w moja stronę
- To czemu jeszcze siedzisz? – zapytałem
- Czekam na osła – wystawił mi język.
Odpiąłem pas
bezpieczeństwa i wysiadłem z wysokiego samochodu. Ręką lekko przeczesałem moje
pokręcone włosy rozglądając się.
-Masz zamiar mnie uprowadzić i zgwałcić? – rzuciłem w jego
stronę
- Czy to jest takie oczywiste? – uniósł brew podchodząc do
mnie. Podniósł lewą rękę, a prawą podwinął rękaw koszuli zerkając na zegarek.
- Zaraz się będzie zaczynało chodź – ruszył pewnym krokiem
przez ulicę w kierunku opustoszałego budynku. Ruszyłem za nim. Blondyn podszedł
do ciężkich drzwi starego magazynu i je pociągnął w swoją stronę otwierając.
Wślizgnął się do środka, a ja za nim. Moje oczy zostały oślepione światłem.
Były przyzwyczajone do ciemności, która panowała na zewnątrz. W sprzeczności z moimi oczekiwaniami w środku
był tłum ludzi. Na ścianach nie było żadnego tynku, czy farby, po prostu gołe
cegły. Na środku dużego pomieszczenia znajdowała się… klatka? Nieduże pole
jakieś 4x4 metry ogrodzone zwykłą siatką ogrodzeniową. Zaciągnąłem się
powietrzem. Przesycone było wilgocią i potem, ale i stęchlizną.
- Co to za miejsce? – zatrzymałem Johna – Ktoś tu się będzie
bił? – dodałem oblizując usta i marszcząc brwi
- Nie byle kto. – na jego usta wkradł się dziwny uśmieszek
- Kto? – zaciekawiony spojrzałem na niego
- Zobaczysz. – pociągnął mnie za ramie w głąb pomieszczenia.
Przepychaliśmy się między ludźmi, aby być bliżej tego
„ringu”.
- Jaki w ogóle to będzie styl walki? Box, Kick-boxing czy
co? W ogóle czy to legalne? – zacząłem zadawać pytania
- Co ty baba jesteś? Tyle pytań zadajesz, wyluzuj stary –
poklepał mnie po ramieniu
- Jak mam wyluzować? Jeśli gliny tu wpadną to już po mnie.
Jeśli Paul się dowie, albo prasa… Chcesz, żebym był na każdej pierwszej stronie
gazet z nagłówkiem „Harry Styles na nielegalnych bójkach”? – wypowiadając
ostatnie słowa zrobiłem niewidzialny cudzysłów w powietrzu
- Nie przyjadą. Z resztą i tak już jesteś na pierwszych
stronach.
Otworzyłem usta, aby mu odpowiedzieć, ale na ring wbiegł
jakiś facet. Chwycił megafon i zaczął mówić.
- Za chwilę odbędzie się kolejna walka dwóch świetnych
zawodniczek! Dziś do walki staną po raz drugi Leah znana wam jako Amazonka! –
po pomieszczeniu rozchodziły się krzyki i oklaski zobaczyłem, że niedaleko
„sędziego” pojawiła się umięśniona kobieta. Posturą bardziej przypominała
młodego chłopaka niż kobietę. Barki miała szerokie, a biceps pulsował pod
ruchami, które wykonywała dłonią. Nie chciał bym spotkać się z nią „na ringu”
obawiam się, że nie wyszedłbym z tego cało. – A przeciw niej stanie dziewczyna
bardzo agresywna i sprytna panie i panowie Hayley znana jako Blondie! – z
drugiej strony sędziego pojawiła się mała blondyneczka. No może nie była mała,
ale przy tej drugiej wyglądała tak krucho i delikatnie. Była dość wysoka na moje
oko była niewiele niższa ode mnie. Nie miała, aż takich mięśni jak jej rywalka,
ale też sądzę, że mogła nieźle przywalić. Jej blond włosy były spięte w kucyku,
a końce niesfornie spadały jej na linie kręgosłupa. Na sobie miała tylko stanik
sportowy i luźne spodenki sięgające do połowy uda. Kostki jej dłoni były
owinięte białą taśmą. Sędzia powiedział coś do każdej z nich. Dziewczyny
ustawiły się naprzeciwko siebie. Po znaku rozpoczęcia od sędziego pierwsze
ciosy zostały wycelowane. Do akcji jako pierwsza przystąpiła Amazonka. Zaczęła
obkładać blondynkę pięściami i kopami. Jednak nie długo musiała czekać na
reakcję swojej rywalki. Blondie zaczęła robić uniki. Wykorzystała
dekoncentrację przeciwniczki i szybkim ruchem ją przewróciła podcinając jej
nogi. Podeszła do brunetki i zaczęła obkładać ją pięściami po twarzy. Jednak
nie długo to trwało, ponieważ brunetka wydostała się z potoku ciosów i wstała
na równe nogi. Teraz to ona zaczęła się odwdzięczać.
- Jest tu coś do picia? – zwróciłem się do Johna lekko oblizując
usta z pragnienia
- Tam gdzieś powinny być butelki z wodą – pokazał miejsce
pod ścianą.
Odwróciłem się plecami do ringu i zacząłem iść w skazane mi
miejsce. Było słychać krzyki i jęknięcia z bólu walczących, ale również oklaski
i gwizdy widowni. Znalazłem stolik z wodą i sięgnąłem po małą butelkę z
niegazowana cieczą. Odkręciłem korek i zacząłem łapczywie pić. Nagle gwizdy i
krzyki zgromadzonych zrobiły się głośniejsze. Bałem się odwrócić . Bałem się,
że tam na podłodze będzie leżeć zakrwawiona i zwijająca się z bólu blondynka.
Odstawiłem butelkę od ust po czym zakręciłem ją. Odwróciłem głowę w kierunku
centrum uwagi większości osób. Odetchnąłem z ulgą widząc, że po ringu biega i
klaszcze wesoła Hayley. Jej rywalka Leah siedziała w rogu ciężko oddychając.
Wróciłem do Johna, a ludzie zaczęli się rozchodzić.
- Co ona za to dostanie? – zapytałem
- Kasę – wzruszył ramionami. Spojrzałem na ring blondynki
już tam nie było. Zacząłem się rozglądać. Przy jakichś drzwiach ujrzałem kucyk
blond włosów.
- Poczekaj tutaj – powiedziałem do kolegi kierując się do
wejścia, w którym jeszcze parę sekund temu była dziewczyna.
- Ej Harry! Nie idź tam! Słyszysz nie idź! – zawołał za mną
John, ale go zignorowałem. Po chwili
znajdowałem się na korytarzu. Rozglądnąłem się w prawo i w lewo. Za ścianą
zobaczyłem znikające pasmo blond włosów. Po chwili stałem już przed drzwiami.
Lekko zapukałem i uchyliłem je. Wsadziłem głowę, do środka pomieszczenia.
Zobaczyłem postać dziewczyny. Stała tyłem do mnie i grzebała w torbie. Lekko
odchrząknąłem. Dziewczyna obróciła głowę w moją stronę. Widząc mnie zmarszczyła
brwi.
-Hej – uśmiechnąłem sie
- Co ty tu robisz? Nie wolno tu wchodzić! – oburzyła się.
- Przepraszam, chciałem tylko porozmawiać. Ty jesteś Hayley
prawda? – reszta mojego ciała znalazła się w środku
- Tak. O czym chcesz porozmawiać yyy ? – uniosła brwi w
oczekiwaniu, że się przedstawię
- Harry, Harry Styles jestem – przedstawiłem się
- I co w związku z tym Harry? Masz do mnie jakiś interes? –
skrzyżowała ręce na piersi. Podrapałem się po głowie, nie wiedząc co
powiedzieć. W sumie to sam nie wiem o czym chciałem z nią porozmawiać. Po
prostu chciałem ją poznać i tyle.
- Nie mam całej nocy na to, aż się łaskawie wysłowisz. –
lekko polizała usta, zlizując napływającą krew z jej rozciętej wargi
- Ummm chciałem zapytać, czy może nie potrzebujesz pomocy
medycznej – wymyśliłem na szybko – Ktoś musi ci opatrzeć rany – wskazałem na
jej lekko poturbowaną twarz.
- Nie dziękuję, poradzę sobie sama – była zbita z tropu moją
propozycją pomocy
- To może umm mógłbym cię odwieźć do domu? – zapytałem
niepewnie wiedząc, że dziewczyna jest poirytowana moim narzucaniem się jej
- Czego do cholery ty chcesz?! – wyrzuciła ręce w powietrze
– Co?!
W gardle utworzyła mi się gula, przez którą nie mogłem nic
powiedzieć.
- Po prostu chciałem być miły – wbiłem wzrok w swoje buty
- To łaskawie zabierz ta swoją uprzejmość i bądź sobie miły
dla kogoś innego, chyba, że mam ci pomóc – wysyczała przez zaciśnięte zęby, a
ja spojrzałem na nią. Jej niebieskie oczy zrobiły się ciemne, a pięści
zacisnęły. Może i nie wyglądała, ale była niebezpieczna i agresywna. Widziałem,
jak powstrzymywała się, żeby się na mnie nie rzucić.
- To może… - zacząłem
- Wynoś się stąd, albo będziesz chodził z siniakami! –
ruszyła w moja stronę. Instynktownie cofnąłem się do tyłu. Moja plecy napotkały
ścianę. Czułem przerażenie. Ja się jej bałem, po prostu się jej bałem.
Blondynka podeszła do mnie i złapała za moją koszulę przy szyi. Oddychała
ciężko. Szczękę miała mocno zaciśniętą.
Była niewiele niższa ode mnie. Jej oczy trzaskały we mnie piorunami. Prawą ręką
otworzyła drzwi i mnie wypchnęła za nie z dużą siłą.
- Żebyś lepiej nie stawał mi na drodze, bo tego pożałujesz –
wysyczała i hukiem zamknęła drzwi.
- Ostra – głośno wypuściłem powietrze z płuc.
Zobaczyłem jak w moim kierunku idzie jakiś facet. Przez
słabe oświetlenie nie mogłem dostrzec kto to. Odepchnąłem się od ściany, o
którą się opierałem i poprawiłem sobie koszulę. Skierowałem się do drzwi przez,
które wcześniej tutaj wszedłem. Mój krok stał się znacznie szybszy. Odwróciłem
głowę, aby zobaczyć czy tajemnicza osoba również przyśpiesza. Strach ogarnął
moje ciało. Zacząłem się zastanawiać czy to może być chłopak Hayley, który był
wkurzony, bo wiedział, że u niej byłem. Mój krok był jeszcze szybszy, prawie
biegłem truchtem.
- Harry! – usłyszałem za sobą – Harry! To ja John! –
poczułem ulgę.
- Chłopie musisz mnie tak straszyć? – zapytałem z wyrzutem
- Przepraszam, chciałem się upewnić, że to ty – doszedł do
mnie
-Ta – przeczesałem moje kasztanowe włosy
- Gdzieś ty do cholery się podziewał? Czy ciebie już całkiem
pojebało? – jego ton głosu stał się poważny
- Ale o co ci chodzi? – zapytałem zdezorientowany
- O gówno pacanie – dłonią uderzył mnie w tył głowy
- Za co to? – oburzyłem się pasując miejsce w które mnie
uderzył.
Usłyszałem trzask drzwi. Tak jak myślałem, na korytarzu
pojawiła się blondynka. Zarzuciła torbę na ramię i ruszyła w naszym kierunku.
- Cześć Hayley– odezwał się John
- Hej John, i jak podobało się widowisko? – zapytała
- No jasne, jak zawsze. – teraz dziewczyna zatrzymała się
koło nas. Na głowie miała kaptur od brązowej, dużej bluzy. Cień zasłaniał jej
oczy, ale wiedziałem, że lustruje moją twarz.
- A tobie co powiedziałam? – wysyczała zła
- Wohoh spokojnie blondie – do akcji wkroczył John
- John radzę ci nie przywozić na walki tego kogoś –
powiedziała poważnie- Bo jak nikt go nie będzie pilnował może stać mu się
krzywda, więc lepiej pilnuj go – wymamrotała z kamienną twarzą
- Nie przejmuj się nim, po prostu jest pijany, normalnie
takich rzeczy nie robi, cokolwiek zrobił. – zaśmiał się nerwowo blondyn
- Jak jestem pijany to jestem miły i uprzejmy? Serio? –
zapytałem towarzysza z niedowierzaniem. Dziewczyna zrobiła gwałtowny krok w
moim kierunku popychając mnie jednocześnie na ścianę. Chwyciła mój kołnierz i
mocno go ścisnęła.
- Radzę ci nie wchodzić mi w drogę śmieciu, bo może to dla
ciebie się źle skończyć. Rozumiesz? Już raz cię ostrzegałam, teraz jest drugi,
ale trzeciego razu nie będzie – naciskała mną o ścianę. Głośno przełknąłem
ślinę. Chciała mnie zastraszyć i po części się jej to udało, ale ciekawość i
chęć poznania jej była silniejsza od strachu.
- Hej, hej Hayley wyluzuj. On tylko żartował – próbował
załagodzić sytuację John. Dziewczyna mnie puściła i posłała pełne gniewu i
wściekłości spojrzenie.
- Pa John – poprawiła torbę i poszła do wyjścia.
- Czy ciebie już do reszty pojebało?! – blondyn krzyknął na
mnie, kiedy Hayley zniknęła za drzwiami
- Co? – zapytałem
- Mówiłem ci, że masz tam nie iść! Wiesz co ona mogła by ci
zrobić?! - krzyczał. Po chwili oboje
leżeliśmy ze śmiechu.
- Wiesz co John nie udaje ci się ta rola zbyt dobrze –
zaśmiałem się klepiąc go po ramieniu
- Ciekawe jak ty byś to rozegrał lepiej – zaczął się droczyć
- No jasne, że tak, przecież jestem Harry Styles ten Harry
Styles – powiedziałem z naciskiem na „ten”.
- Tsa – prychnął – chodź zwijamy się do domu. – chłopak
pociągnął mnie za ramię.
***********************************
Hejo wam! Tak więc to jest pierwszy rozdział jak widać haha
:D Postanowiłam, że rozdziały będą 1 raz w tygodniu i będą to środy :D Chyba,
że coś mi wypadnie to dodam wcześniej lub później, bo różnie to bywa ja 3
gimnazjum, testy, bierzmowanie i inne pierdoły :D hmmm co by tu jeszcze to
chyba by było na tyle :D Bardzo proszę napiszcie komentarze jak wam się podobał
pierwszy rozdział :D Love xx
Ten rozdział jest świetny:-D czekam na nn
OdpowiedzUsuńCHCHEMY WIĘCEJ KSIĘŻNICZKO HAHAH TY WIESZ CZEGO PRAGNE ? KOCHAM CIE KRÓLICZEK xx
OdpowiedzUsuń"ten" Styles... pfff
OdpowiedzUsuńHyley... lubię ją xd
Coś mi się wydaje, że utemperuje "tego" Stylsa xd
Nawet nie wiesz jak to dobrze, ze wróciłaś co pisania, tyle czasu nic nie publikowałaś, a tu wracasz z nowym zajebistym ff!
Naprawdę czekam na następną środę! :)
Wszyscy ostatnimi razy wybierają tę ciemną stronę, jeżeli chodzi o tematykę ff. Szczerze powiedziawszy obstawiałam, że Ty też się za nią weźmiesz - i miałam rację.:D Ale tego się nie spodziewałam! Pierwszy raz tą ciemną, groźną stroną jest dziewczyna, a nie któryś z chłopców. Chwali się tę zmianę, chwali się.:D
OdpowiedzUsuńA przy okazji, gdybyś miała ochotę od czasu do czasu poczytać jakieś imaginy to zapraszam do siebie: http://onewayoranother-imaginy1d.blogspot.com/ :)
Kurde, zwiastun masz zajebisty. Kiedy go przeczytałam od razu chciałam przeczytać odcinek i spodobał mi się. Martwi mnie tylko, że główna bohaterka chce spuścić manto biednemu Harryemu, ale to pewnie się zmieni. :D Czekam na kolejny odcinek.
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę zajrzyj do mnie na http://pokochac-one-direction.blogspot.com/
Będę czytać na pewno!
OdpowiedzUsuńJuż widać że to opowiadanie będzie inne a to świetnie :)
P.S. Cieszę się, że wróciłaś <3
O matko! O matko! Wiedziałam, że nowy blog będzie zajebisty, ale żeby aż tak?
OdpowiedzUsuńWedług mnie akcja fajna....niby chciałabym, aby ktoś mu lekko "zniszczył" tą uroczą mordeczkę, za wpierdalanie się do pomieszczenia, gdzie "nie wolno wchodzić"....a co gdyby ona była goła? O.o
Ale z drugiej strony szkoda takiej ślicznoty z dołeczkami ^_^