ROZDZIAŁ 4
****
Zostałem gwałtownie wyrwany z mojego snu dźwiękiem muzyki.
Podniosłem zaspaną głowę i rozejrzałem się za źródłem dźwięku. Dostrzegłem na
ziemi lekko wibrujące spodnie. Zapewne tam był telefon, który teraz natarczywie
dzwonił. Zwlekłem się z łóżka i wyprostowałem moją sylwetkę. Z ust wydobyło się ciche jęknięcie z bólu. Krew
momentalnie odpłynęła z mojej głowy co spowodowało ból. Leniwie podszedłem do
spodni i schyliłem się po materiał. Wydobyłem telefon i przejechałem kciukiem po ekranie nie zerkając nawet kto
dzwoni.
- Halo – wychrypiałem
- Harry jesteś już gotowy? Zaraz będziemy po ciebie –
rozpoznałem głos Louisa po drugiej stronie
- Gotowy? Gdzie? – podrapałem się po głowie zastanawiając
się o co mu chodzi
- Nie mów, że zapomniałeś! – krzyknął
- Co zapomniałem? – poszedłem przez korytarz do kuchni
- Haroldzie nie prowokuj mnie – odparł zrezygnowany
- Lou… - westchnąłem kiedy drzwi frontowe się otworzyły.
Wychyliłem głowę zza ściany zerkając kto
to. No dobra sam sobie zadałem pytanie retoryczne. Do środka wparowali chłopaki.
- Mamy 5 minut! – krzyknął Liam
- Ubieraj się! – dołączył się Lou
- Co ci się stało? – uniósł brwi do góry Niall widząc moją
całą sylwetkę.
- Mały incydent – odparłem kierując się do sypialni
- Jaki incydent?
- Później wam powiem, podobno się śpieszymy – mruknąłem.
***
Zaciągając się chłodnym nocnym powietrzem założyłem kaptur
na głowę. Szybkim krokiem przemierzałem ulicę nie chcąc powtórki z wczorajszej
rozrywki. Znajdowałem się w tej
„ciemniejszej” okolicy.
- Kurwa! Jeszcze będziesz chciał mojej kasy skurwielu! –
usłyszałem. Z budynku przede mną został wypchnięty pijany mężczyzna. Zwinnie go wymiąłem i poszedłem dalej. Mój
telefon zabrzęczał w kieszeni. Wyciągnąłem go i przejechałem po ekranie
kciukiem, aby odblokować aparat. Nagle
moje lewe ramię napotkało coś w skutek czego mój telefon wypadł mi z ręki.
Wpadłem na jakąś osobę. Podniosłem wzrok z chodnika, na którym leżał telefon.
- Hej – uśmiechnąłem się na widok osoby
- Znowu ty? – blondynka nie ukrywała swojego niezadowolenia
- Oh mi też ciebie miło widzieć Hayley– uśmiechnąłem się po
czym sięgnąłem po telefon.
- Następnym razem uważaj jak chodzisz –syknęła
- Nie zauważyłem cię, uwierz mi, bo gdyby tak było
przeszedłbym na drugą stronę ulicy – splunąłem.
Zaśmiała się gorzko – No widzisz, dobry chłopiec, więc na co
czekasz? Aż ci pomogę?
- Wcześniej mnie ratowałaś, a dziś sama chcesz mi skopać
dupę? Ach te hormony – zaśmiałem sie
- Znowu zaczynasz? – wysyczała
- Słyszałem o twojej ostatniej walce… - przypomniałem sobie
kiedy John zdawał mi relację z jej walki.
Blondynka podobno
ledwo co uszła z tego cała. Trafiła na jakaś babkę nażartą sterydami.
Na moje słowa spięła się i zacisnęła szczękę – I co z tego?
– warknęła
- Dlaczego się narażasz? Dlaczego walczysz? – oblizałem moje
spierzchnięte usta
- A może lubię? – zaszydziła – Może mam problemy z agresją i
zapanowaniem nad nerwami?
Głęboko odetchnąłem. I przyjrzałem się dziewczynie. Miała
rozszerzone źrenice. Chwyciłem ją za ramiona i przyjrzałem się bardziej.
- Co ty do cholery robisz? – próbowała się wyrwać
- Brałaś coś? – ostry ton mojego głosu zaskoczył nawet mnie.
Dziewczyna odepchnęła moje ręce z jej ramion.
- A jeśli nawet to co? Zabronisz mi? – chłodno się zaśmiała.
Zacisnąłem mocno szczękę. - Tak
myślałam. A teraz już pójdę, mam jeszcze walkę – odwróciła się, ale ją złapałem
za ramię.
- Poczekaj – szybko wyjąkałem – Musisz walczyć? – zapytałem
z nadzieją w głosie
- Rachunki same się nie zapłacą – odwróciła głowę w moją
stronę
- Bijesz się, bo nie masz za co zapłacić rachunków? –
złożyłem to w logiczną całość. Dziewczyna milczała co wziąłem za potwierdzenie.
- Pójdę już – odkleiła moją rękę
- Poczekaj – zawołałem za nią
- Co znowu? – popatrzyła na mnie znudzona
- Możesz pracować u mnie. Zatrudnię cię i nie będziesz
musiała się już bić – wymyśliłem. To nie był zły pomysł. Mogłem być blisko niej
i wiedzieć, że nie będzie się biła.
- Niby jako kogo? – prychnęła. Zmarszczyłem brwi intensywnie
się zastanawiając nad jej pracą.
- No właśnie – wysyczała odwracając się. Nałożyła na głowę
kaptur jej czarnej za dużej bluzy i skierowała się w głąb ciemnej szczeliny
między budynkami. Nagle drzwi od jednego budynku się otworzyły i z dużą siłą
uderzyły z blondynkę. Ta pod wpływem siły metalowych drzwi upadła na ziemię.
Zza nich wyłonił się umięśniony łysy
mężczyzna. Miał na sobie czarną opiętą koszulkę, a jego ramiona były pokryte
licznymi tatuażami. Spojrzał na leżącą Hayley, która ocierała ramię
przeklinając pod nosem.
- Uważaj jak chodzisz dziwko – splunął.
Dziewczyna podniosła się z ziemi.
- Coś ty powiedział? – wysyczała zła podchodząc do niego
- To co słyszałaś mała suko – plunął jej w twarz.
Wewnętrzny demon błagał ją o wydostanie się na zewnątrz.
Dziewczyna ciężko oddychała, a pięści miała mocno zaciśnięte. W końcu nie
wytrzymała i prawym sierpowym zadała cios łysemu. Ten pod wpływem uderzenia
obrócił twarz. Chwilę pozostał w tej pozycji, a po chwili plunął krwią. Zamachnął się i chciał uderzyć niebieskooką,
lecz jego pięść spotkała tylko powietrze.
W tym czasie dziewczyna zgięła się i mocno uderzyła w brzuch mężczyzny.
Była od niego o wiele niższa i drobniejsza. Mógł powalić ją jednym konkretnym
ciosem. Po uderzeniu blondynka się
wyprostowała. Łysy stał i po chwili ją uderzył. Dziewczyna zaczęła się śmiać
plując krwią.
- To będzie jeszcze bardziej zabawniejsze niż przypuszczałam
– prosto uderzyła w duży nos wytatuowanego, a następnie lewym sierpowym, a
potem prawym. Kopnęła go w brzuch, a kiedy ten sie lekko zgiął kolanem uderzyła
w jego krocze. Mężczyzna leżał na ziemi trzymając się za czułe miejsce. Dziewczyna kopała go po
brzuchu z całych sił. Lewą ręką złapała jego koszulkę i podniosła go trochę do
góry, a prawą ręką obkładała go strumieniem
ciosów. Puściła go i usiadła okrakiem na jego brzuchu znowu obkładając go
ciągle pięściami. Jej ręce były całe zakrwawione, ale zapewne to nie była jej
krew tylko mężczyzny, którego biła. Ten już ledwie był przytomny. Przez ten
cały czas byłem jak sparaliżowany, nie mogłem się ruszyć z miejsca. Jednak
musiałem zebrać w sobie odwagę i ją powstrzymać zanim ona go zabije.
***************
Hello! Przepraszam, że godziny troche późniejsze są, ale miałam problem z internetem LOls chujowy net -,- sołłł nie powiem ,że nie było mi smutno iż były tylko 2 komentarze pod 3 rozdziałem... więc prosze was jak przeczytacie to skomentujcie :D A jeśli są jakies błędy to sorka, ale czasem sie zdarzają literówki :P No i następny rozdział w środę :D Love xx
Świetne.. poprostu Zajebiste !! czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńDobre!
OdpowiedzUsuńCudo :*
OdpowiedzUsuńOpowiadanie ma barzo ciekawy temat i strasznie mi się podoba :)
Witaj ! Serdecznie chciałabym cię zaprosić na moje całkiem nowe opowiadanie. Ma ono zaledwie prolog, ale może cię zaciekawi.
OdpowiedzUsuńHistoria opowiada o osiemnastoletniej Annabelle, która pod wpływem wyruszenia rodziców w kilku miesięczną delegację zostaję zmuszona do wyjazdu, do Londynu, do swojego starszego kuzyna - spikera radiowego - Nick'a Grimshaw'a. Co Annabelle przeżyje w Londynie? A co najważniejsze kogo, tam pozna ?
Jeszcze raz serdecznie zapraszam :)
http://anabellecloud.blogspot.com/
świetne!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://destiny-harry.blogspot.com/
Wiec tak na poczatek; JESTES ZAJEBISTA :P
OdpowiedzUsuńA myslalam juz, ze zaproponuje jej prace...chmmm...jakiejs sprzataczki czy chuj go tam wie, a ta glupia sie zgodzi. Och....naiwna ja :(
Nie wiem jak inni, ale ja tu już czuje romansik w powietrzu ^_^
Nie przejmuj sie mala iloscia komentarzy. Nie wszyscy komentuja. Tez tego nie lubie, ale taki nasz marny los :(
Caluje i pozdrawiam :DDDF