środa, 23 października 2013

ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 4
****

Zostałem gwałtownie wyrwany z mojego snu dźwiękiem muzyki. Podniosłem zaspaną głowę i rozejrzałem się za źródłem dźwięku. Dostrzegłem na ziemi lekko wibrujące spodnie. Zapewne tam był telefon, który teraz natarczywie dzwonił. Zwlekłem się z łóżka i wyprostowałem moją sylwetkę. Z  ust wydobyło się ciche jęknięcie z bólu. Krew momentalnie odpłynęła z mojej głowy co spowodowało ból. Leniwie podszedłem do spodni i schyliłem się po materiał. Wydobyłem telefon i przejechałem   kciukiem po ekranie nie zerkając nawet kto dzwoni.
- Halo – wychrypiałem
- Harry jesteś już gotowy? Zaraz będziemy po ciebie – rozpoznałem głos Louisa po drugiej stronie
- Gotowy? Gdzie? – podrapałem się po głowie zastanawiając się o co mu chodzi
- Nie mów, że zapomniałeś! – krzyknął
- Co zapomniałem? – poszedłem przez korytarz do kuchni
- Haroldzie nie prowokuj mnie – odparł zrezygnowany
- Lou… - westchnąłem kiedy drzwi frontowe się otworzyły. Wychyliłem głowę zza ściany zerkając  kto to. No dobra sam sobie zadałem pytanie retoryczne.  Do środka wparowali chłopaki.
- Mamy 5 minut! – krzyknął Liam
- Ubieraj się! – dołączył się Lou
- Co ci się stało? – uniósł brwi do góry Niall widząc moją całą sylwetkę.
- Mały incydent – odparłem kierując się do sypialni
- Jaki incydent?
- Później wam powiem, podobno się śpieszymy – mruknąłem.
***
Zaciągając się chłodnym nocnym powietrzem założyłem kaptur na głowę. Szybkim krokiem przemierzałem ulicę nie chcąc powtórki z wczorajszej rozrywki.  Znajdowałem się w tej „ciemniejszej” okolicy.
- Kurwa! Jeszcze będziesz chciał mojej kasy skurwielu! – usłyszałem. Z budynku przede mną został wypchnięty pijany mężczyzna.  Zwinnie go wymiąłem i poszedłem dalej. Mój telefon zabrzęczał w kieszeni. Wyciągnąłem go i przejechałem po ekranie kciukiem, aby odblokować aparat.  Nagle moje lewe ramię napotkało coś w skutek czego mój telefon wypadł mi z ręki. Wpadłem na jakąś osobę. Podniosłem wzrok z chodnika, na którym leżał telefon.
- Hej – uśmiechnąłem się na widok osoby
- Znowu ty? – blondynka nie ukrywała swojego niezadowolenia
- Oh mi też ciebie miło widzieć Hayley– uśmiechnąłem się po czym sięgnąłem po telefon.
- Następnym razem uważaj jak chodzisz –syknęła
- Nie zauważyłem cię, uwierz mi, bo gdyby tak było przeszedłbym na drugą stronę ulicy – splunąłem.
Zaśmiała się gorzko – No widzisz, dobry chłopiec, więc na co czekasz? Aż ci pomogę?
- Wcześniej mnie ratowałaś, a dziś sama chcesz mi skopać dupę? Ach te hormony – zaśmiałem sie
- Znowu zaczynasz? – wysyczała
- Słyszałem o twojej ostatniej walce… - przypomniałem sobie kiedy John zdawał mi relację z jej walki.
 Blondynka podobno ledwo co uszła z tego cała. Trafiła na jakaś babkę nażartą sterydami.
Na moje słowa spięła się i zacisnęła szczękę – I co z tego? – warknęła
- Dlaczego się narażasz? Dlaczego walczysz? – oblizałem moje spierzchnięte usta
- A może lubię? – zaszydziła – Może mam problemy z agresją i zapanowaniem nad nerwami?
Głęboko odetchnąłem. I przyjrzałem się dziewczynie. Miała rozszerzone źrenice. Chwyciłem ją za ramiona i przyjrzałem się bardziej.
- Co ty do cholery robisz? – próbowała się wyrwać
- Brałaś coś? – ostry ton mojego głosu zaskoczył nawet mnie. Dziewczyna odepchnęła moje ręce z jej ramion.
- A jeśli nawet to co? Zabronisz mi? – chłodno się zaśmiała. Zacisnąłem mocno szczękę.  - Tak myślałam. A teraz już pójdę, mam jeszcze walkę – odwróciła się, ale ją złapałem za ramię.
- Poczekaj – szybko wyjąkałem – Musisz walczyć? – zapytałem z nadzieją w głosie
- Rachunki same się nie zapłacą – odwróciła głowę w moją stronę
- Bijesz się, bo nie masz za co zapłacić rachunków? – złożyłem to w logiczną całość. Dziewczyna milczała co wziąłem za potwierdzenie.
- Pójdę już – odkleiła moją rękę
- Poczekaj – zawołałem za nią
- Co znowu? – popatrzyła na mnie znudzona
- Możesz pracować u mnie. Zatrudnię cię i nie będziesz musiała się już bić – wymyśliłem. To nie był zły pomysł. Mogłem być blisko niej i wiedzieć, że nie będzie się biła.
- Niby jako kogo? – prychnęła. Zmarszczyłem brwi intensywnie się zastanawiając nad jej pracą.
- No właśnie – wysyczała odwracając się. Nałożyła na głowę kaptur jej czarnej za dużej bluzy i skierowała się w głąb ciemnej szczeliny między budynkami. Nagle drzwi od jednego budynku się otworzyły i z dużą siłą uderzyły z blondynkę. Ta pod wpływem siły metalowych drzwi upadła na ziemię. Zza  nich wyłonił się umięśniony łysy mężczyzna. Miał na sobie czarną opiętą koszulkę, a jego ramiona były pokryte licznymi tatuażami. Spojrzał na leżącą Hayley, która ocierała ramię przeklinając pod nosem.
- Uważaj jak chodzisz dziwko – splunął.
Dziewczyna podniosła się z ziemi.
- Coś ty powiedział? – wysyczała zła podchodząc do niego
- To co słyszałaś mała suko – plunął jej w twarz.
Wewnętrzny demon błagał ją o wydostanie się na zewnątrz. Dziewczyna ciężko oddychała, a pięści miała mocno zaciśnięte. W końcu nie wytrzymała i prawym sierpowym zadała cios łysemu. Ten pod wpływem uderzenia obrócił twarz. Chwilę pozostał w tej pozycji, a po chwili plunął krwią.  Zamachnął się i chciał uderzyć niebieskooką, lecz jego pięść spotkała tylko powietrze.  W tym czasie dziewczyna zgięła się i mocno uderzyła w brzuch mężczyzny. Była od niego o wiele niższa i drobniejsza. Mógł powalić ją jednym konkretnym ciosem.  Po uderzeniu blondynka się wyprostowała. Łysy stał i po chwili ją uderzył. Dziewczyna zaczęła się śmiać plując krwią.

- To będzie jeszcze bardziej zabawniejsze niż przypuszczałam – prosto uderzyła w duży nos wytatuowanego, a następnie lewym sierpowym, a potem prawym. Kopnęła go w brzuch, a kiedy ten sie lekko zgiął kolanem uderzyła w jego krocze. Mężczyzna leżał na ziemi trzymając  się za czułe miejsce. Dziewczyna kopała go po brzuchu z całych sił. Lewą ręką złapała jego koszulkę i podniosła go trochę do góry,  a prawą ręką obkładała go strumieniem ciosów. Puściła go i usiadła okrakiem na jego brzuchu znowu obkładając go ciągle pięściami. Jej ręce były całe zakrwawione, ale zapewne to nie była jej krew tylko mężczyzny, którego biła. Ten już ledwie był przytomny. Przez ten cały czas byłem jak sparaliżowany, nie mogłem się ruszyć z miejsca. Jednak musiałem zebrać w sobie odwagę i ją powstrzymać zanim ona go zabije.
***************
Hello! Przepraszam, że godziny troche późniejsze są, ale miałam problem z internetem LOls chujowy net -,- sołłł nie powiem ,że nie było mi smutno iż były tylko 2 komentarze pod 3 rozdziałem... więc prosze was jak przeczytacie to skomentujcie :D A jeśli są jakies błędy to sorka, ale czasem sie zdarzają literówki :P No i następny rozdział w środę :D Love xx 

6 komentarzy:

  1. Świetne.. poprostu Zajebiste !! czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo :*
    Opowiadanie ma barzo ciekawy temat i strasznie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj ! Serdecznie chciałabym cię zaprosić na moje całkiem nowe opowiadanie. Ma ono zaledwie prolog, ale może cię zaciekawi.
    Historia opowiada o osiemnastoletniej Annabelle, która pod wpływem wyruszenia rodziców w kilku miesięczną delegację zostaję zmuszona do wyjazdu, do Londynu, do swojego starszego kuzyna - spikera radiowego - Nick'a Grimshaw'a. Co Annabelle przeżyje w Londynie? A co najważniejsze kogo, tam pozna ?
    Jeszcze raz serdecznie zapraszam :)
    http://anabellecloud.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne!!!!

    http://destiny-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiec tak na poczatek; JESTES ZAJEBISTA :P
    A myslalam juz, ze zaproponuje jej prace...chmmm...jakiejs sprzataczki czy chuj go tam wie, a ta glupia sie zgodzi. Och....naiwna ja :(
    Nie wiem jak inni, ale ja tu już czuje romansik w powietrzu ^_^
    Nie przejmuj sie mala iloscia komentarzy. Nie wszyscy komentuja. Tez tego nie lubie, ale taki nasz marny los :(
    Caluje i pozdrawiam :DDDF

    OdpowiedzUsuń