- Harry! – krzyknął ktoś wyrywając mnie z przemyśleń
- Co? – zapytałem zdezorientowany szukając wzrokiem osobę,
która mnie wołała
- Telefon ci dzwoni – powiedział spokojnie Zayn
- Nie słyszałem – zaśmiałem się sięgając do przedniej
kieszeni moich czarnych rurek. Wyciągając aparat spojrzałem na wyświetlacz.
Przejechałem kciukiem po ekranie i przyłożyłem telefon do ucha.
- Co tam John? – zapytałem
- Stary słuchaj, może dziś wpadniesz do mnie? Huh? Będzie
parę osób, posiedzimy pogadamy, wypijemy coś. Co ty na to? – przeczesałem swoje
włosy, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- No cóż, z chłopakami siedzimy dziś do 17 w studiu, a potem
raczej mam wolne, więc może wpadnę – zaśmiałem się
- No to bądź tak koło 20 – odruchowo przytaknąłem jak by
stał przede mną i patrzył na moją reakcję
- Jasne - rozłączyłem
się i odwróciłem przodem do chłopaków.
Byłem dość śpiący i trochę nieprzytomny, na dodatek w głowie cały czas miałem
Hayley. To nie była zwykła dziewczyna, a ja jestem zbyt ciekawski, żeby sobie
odpuścić. Widziałem ją tylko raz na własne oczy, również tylko raz rozmawiałem z czego ona
większość mi groziła, ale coś mnie do niej ciągnęło.
- Harry! – znowu ktoś krzyknął na mnie
- Co do cholery jasnej? – zapytałem
- Pytam się coś ciebie! – przede mną stał wkurzony Niall
- No to pytaj – odparłem lekko znudzony
- W tym momencie pasuję ci wyższa nuta? – wskazał palcem
słowo piosenki. Cicho pod nosem zanuciłem ten kawałek piosenki.
- Ummm nie, niech zostanie tak jak jest – odparłem. Blondyn
spojrzał na mnie.
- Spoko i lepiej nie pij więcej w takich ilościach w jakich
piłeś, bo kac na drugi dzień nie daje ci żyć jak widzę – poklepał mnie po
ramieniu.
Poprawiając koszulę zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po
chwili drewniana powłoka się otworzyła, a zza nich wyłonił się blondyn.
- O Harry! Jednak przyszedłeś! – ucieszył się – Właź –
zrobił mi przejście
- No przecież mówiłem ci, że będę – polizałem usta
przekraczając próg. Chłopak skierował się w głąb pomieszczenia, a ja za nim. Z
salonu wydobywały się śmiechy, odgłosy rozmów, a nawet i krzyki.
- Hej – przywitałem się z wszystkimi.
Lustrując wzrokiem
pomieszczenia uśmiechnąłem się. Większość tych osób znałem. W końcu mój wzrok
zatrzymał się na pewniej blondynce, która była odwrócona tyłem do mnie. Była
pochłonięta rozmową z jakąś dziewczyną. Gdy jej rozmówczyni przeniosła wzrok na
mnie, niebieskooka zrobiła to samo, aby zobaczyć co odwróciło uwagę jej
koleżanki. Spostrzegając mnie od razu rysy jej twarzy się wyostrzyły , a oczy
pociemniały.
- Chcesz piwo? – zwrócił się do mnie Andy. Na chwilę
oderwałem wzrok od Hayley i przeniosłem go na bruneta stojącego przede mną z 2
butelkami napoju alkoholowego.
- Jasne – wziąłem od niego szklaną butelkę, a wzrokiem
wróciłem na wcześniejszy punkt obserwacji. Poczułem lekkie rozczarowanie nie zastając tam niebieskookiej. Mój wzrok zaczął wędrować
po przyciemnionym pomieszczeniu. Dostrzegłem jej postać kierującą się w moim
kierunku. Poczułem ciepło rozlewające się po całym moim ciele, przypływ
adrenaliny, szczęścia, ale również strachu. Z każdym jej krokiem moje serce
biło szybciej. Patrzyła na mnie jak by chciała mnie zabić. Kiedy znalazła się
obok mnie wstrzymałem oddech jednak nie na długo, bo dziewczyna mnie wyminęła i
poszła dalej. Odwróciłem się zdezorientowany nie do końca wiedząc co się przed
chwilą stało. Dziewczyna postawiła szklankę ze swoim napojem na komodzie na
korytarzu i kierowała się do drzwi. Po chwili koło niej znalazł się John.
Zaczęli ze sobą rozmawiać co chwilę zerkając na mnie i nie raz wskazując moją
osobę.
- … nie będę tutaj do puki on tutaj jest – powiedziała Hayley przez zaciśnięte zęby
- On jest moim przyjacielem tak jak i ty. Nie musisz z nim
rozmawiać czy coś. Po prostu go ignoruj – próbował ją przekonać . Patrzyłem na
nich w zamyśleniu. Upiłem łyk piwa i podszedłem do nich odwracając ich uwagę od
siebie. Lekko odchrząknąłem.
- Jeśli ona nie chce, żebym tutaj był to mogę sobie iść –
polizałem usta przeczesując włosy
- Harry… - zaczął John
- Niech sobie idzie – ostro powiedziała krzyżując ręce na
piersi
-Hayley, umawialiśmy się na coś, prawda? – ściszył głos John
- Pamiętam, nie mam sklerozy, ale jeśli sam się deklaruje,
żeby iść to po prostu niech idzie – spojrzała na mnie. Z jej zaciemnionych oczy
ciskały błyskawice we mnie.
- No to – powiedziałem odstawiając butelkę – do zobaczenia –
sięgnąłem ręką do klamki wypełniając pustą przestrzeń między Hayley, a Johnem.
Moja ręka została zatrzymana.
- Rozumiem, że się nie lubicie… – zaczął
- W zasadzie to ona mnie nie lubi – cicho się wtrąciłem
spoglądając na dziewczynę.
- Mam do tego powody – warknęła
- Oh serio? Jakie, że jestem dla ciebie miły? – parsknąłem –
Oh naprawdę przepraszam – udawałem skruchę
- Jesteś idiotą –wysyczała – Dobrze wiesz co mogę ci zrobić,
a i tak zaczynasz – zmniejszyła dystans między nami
- Próbujesz mnie wystraszyć, ale jakoś ci się to nie udaję –
zadrwiłem
- Lepiej uważaj na słowa – zacisnęła dłoń na mojej koszuli
- Uważaj, bo pomniesz, a
potem będziesz musiała mi ją ładnie wyprasować – zaśmiałem się. Złość
kipiała w niej. Walczyła ze sobą, żeby czasem mi nie przywalić.
- Nie pozwalaj sobie Styles – syknęła – To, że masz miliony
na koncie, tłum szalejących nastolatek na twoim punkcie nie znaczy, że możesz
sobie pozwalać na takie słowa. Nie wszyscy muszą cię lubić i to jest w
porządku!– pchnęła mnie na drzwi
- Bo nie wszyscy muszą – burknąłem
– Nie jestem jakąś małą byle jaką i łatwą dziwką, mnie nie
kupisz na swoje gierki i kasę, nie możesz mieć każdej – żyła na jej szyi
pulsowała pod wpływem złości.
- Nie jestem jakimś dziwkarzem – odepchnąłem ją od siebie
poprawiając koszulę – Widzę, że opinię o
mnie masz już wyrobioną, a nawet mnie nie znasz – lustrowałem jej twarz z
lekkim obrzydzeniem. Te słowa mnie zabolały. Nienawidzę gdy ludzie myślą, że
jestem napalonym zwierzęciem, który co noc ma w łóżku inną dziewczynę.
- Wiem wystarczająco – była zaskoczona moją reakcją, ale
dalej zła.
- A to widzisz, gdybym ja się kierował pierwszym wrażeniem i
opinią innych o tobie to nie za ciekawą reputację byś u mnie miała – oblizałem
usta
- No proszę, powiedz, kim bym była w twoich oczach? –
zapytała z rozbawieniem na twarzy
- Jestem gentlemanem i do płci przeciwnej nie zwracam się w
brzydki sposób – sięgnąłem po butelkę z piwem
- No właśnie, taki z ciebie tchórz. Widać kurwa kto tutaj ma
jaja – zadrwiła
- Dobrze – upiłem łyk trunku, aby zwilżyć gardło – powiem ci
jeśli tak bardzo tego pragniesz. – wyprostowałem się. Dziewczyna nic nie mówiła
tylko patrzyła na mnie wyczekująco.
- Gdybym się sugerował tym czym ty, czyli opiniami innych i wiadomościami z
innych źródeł, uważał bym cię za zimną su… - przerwałem szukając
grzeczniejszego słowa niż to, które miałem na myśli – zimną suką, która lubi
się pobić dla kasy. Że nie masz do zaoferowania nic więcej tylko siłę i groźby.
– czekałem na jej reakcję.
- Nic o mnie nie wiesz – warknęła. Klasnąłem w ręce.
- No widzisz! Tym się ty sugerowałaś wystawiając opinię o
mnie. I co miło ci teraz? – prychnąłem. Blondynka nic nie odpowiedziała tylko
zacisnęła usta w cienką linie.
- No właśnie – jednym duszkiem wypiłem piwo, a pustą butelkę
odstawiłem na komodę – Będę się już zbierał – zwróciłem się do Johna, który
przez cały ten czas stał w miejscu nic się nie odzywając – Świetna impreza
stary, ale niestety obowiązki wzywają.
Mam jeszcze jakieś 10 lasek do przelecenia – wypowiadając ostatnie
zdanie posłałem pełne pogardy i chłodu spojrzenie blondynce. Chwyciłem za
klamkę i popchnąłem ją w dół jednocześnie ciągnąc drewnianą powłokę w swoją
stronę.
- Pa – wymamrotałem posyłając im ostatnie spojrzenie.
Poprawiłem koszulę czując chłód wieczornego powietrza.
- Cholera – zakląłem pod nosem zdając sobie sprawę, że nie
mogę jechać samochodem. Nie chciało mi się zamawiać taksówki, więc postanowiłem
zrobić sobie spacerek. Szybkim krokiem szedłem po chodniku. Wydawało mi się, że
dość krótko tam byłem, a tu się godzina okazała. Widocznie straciłem poczucie
czasu. Zacząłem się zastanawiać czy, aby
dobrze postąpiłem z tą nie dość miłą wymianą zdań z Hayley. Ale nie mogłem
sobie pozwolić na takie traktowanie. Nawet przez dziewczynę, która mi się
podobała. Nie jestem dziwkarzem, jestem po prostu nastolatkiem, takim samym jak
inni. Lubię wypić i potańczyć w klubie, no i poderwać parę dziewczyn.
Wypuściłem powietrze
z płuc i przeczesałem ręką włosy poprawiając je, aby nie opadały mi na czoło. Rozejrzałem się po ulicy. Było dość cicho, a
przechodniów tylko parę. Usłyszałem za sobą jakieś kroki, więc się odwróciłem.
Zobaczyłem tylko postać z kapturem na głowie celującą pięścią w moją twarz.
*************************
Dam daram dam! Drugi rozdział! Sołłł na początek: bardzo dziękuję za przeczytanie i komentowanie 1 rozdziału! Nawet nie wiecie jakiego banana miałam na ryju, kiedy czytałam te komentarze :D Ciesze się, że podoba wam się mój wymysł chorej wyobraźni :D W sumie jak tak teraz myślę to miały być 2-3 miesiące przerwy, a nie pół roku haha :D ale jako mi tak zeszło :P
No to chyba na tyle kaleka Kinga was pozdrawia :D No to sie wam już pochwalę: łupiłam orzecha włoskiego nożem i wbiłam sobie nóż w rękę -,- taaa zajebisty pomysł haha :D No to tyle następny rozdział za tydzień :D Love xx
ksieżniczko kurwa no daj mi ten rozdział bo nbo kurwa ja tak nie moge chche wiecej ! #króliczek #ily ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne :-D dawaj szybko następny
OdpowiedzUsuńTo napięcie, które na zawładnęło, kiedy Hayley szła w stronę Harry'ego i nagle... BUM, zniknęło, bo ona go minęła. I do tego ta ich wymiana zdań, którą czytało się tak niezwykle lekko. Można by było z tego film nagrać, serio mówię. OGLĄDAŁABYM.:D
OdpowiedzUsuńHahahahaha, przez wiekszosc tego rozdzialu siedzialam z bananem na twarzy ryjac sie z niektorych momentow. Jestes zajebista....i od teraz bede sie starala powtarzac to w kazdym rozdziale. Nie umiem ocenic tego rozdzialu, bo nie mam sie do czego przyczepic...proste xD
OdpowiedzUsuńOsoba powyzej mnie dobrze gada. Fajnie by sie ogladalo film ;)