***
- John idziemy dziś wieczorem na miasto? – przytrzymywałem
telefon między ramieniem, a uchem
- Z Hayley? – na jego usta zapewne wkradł się ten jego
chamski uśmieszek
-Jasne, czemu nie? Chętnie z nią sobie pogadam – dalej upierdliwie walczyłem z opakowaniem
makaronu
- Ale.. – urwał dla lepszego efektu – bez rozlewu krwi.
- Kobiet nie biję – krótko odparłem
- Nie o nią się martwię – zadrwił
- Tylko wygląda i udaję twardą – oblizałem usta
- No dobra to zadzwonię do niej. To do zobaczenia o 20. –
rozłączył połączenie .
Do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi. Przewiesiłem
sobie ścierkę przez ramie i poszedłem otworzyć. Nie zbyt byłem zadowolony widząc kto
postanowił mnie odwiedzić.
- Cześć kotku – brązowowłosa uśmiechnęła się
- Cześć Alex – westchnąłem nie zbyt zaciekawiony jaki jest
powód tej wizyty
- Mogę wejść? – uniosła do góry brew i zrobiła stanowczy
krok do przodu w swoich markowych szpilkach
- Streszczaj się nie mam zbytnio czasu – zrobiłem jej
miejsce, aby mogła wejść do środka domu
- Chciałam tylko porozmawiać – niewinnie wzruszyła
ramionami.
- Słucham – jej obecność mnie irytowała z każdą kolejną
sekundą. Zgrabnie się obróciła w moim kierunku.
- Kotku od kiedy ty taki nerwowy jesteś? – uniosła dłoń do
mojego policzka masując go kciukiem
- Nie mów do mnie „kotku”, chyba już zapomniałaś, że nie
jesteśmy już razem – odtrąciłem jej dłoń
- O właśnie, a powinniśmy. Pasujemy do siebie, nie widzisz
tego? – wymownie na mnie spojrzała kusząco przejeżdżając językiem po jej dolnej
wardze. Alex to sex bomba. Oczywiście jest piękna i inteligenta, ale poza
dobrym seksem nie miała nic do zaoferowania.
- To co było między nami było cholernie toksyczne i na pewno
nie było między nami miłości. – wspomnienia uderzyły do mojej głowy – Przyznaj,
że byłaś ze mną tylko dla seksu i wyłącznie dla seksu – wysyczałem
- To działało w dwie strony – skrzyżowała ręce na piersiach
- Byłem naiwny i teraz to wiem. – mój ton głosu przybrał
ostrą barwę – Co chciałaś się w gazetach pokazać? Mieć co noc dobry sex?
- Jakoś nie narzekałeś. – gorzko się zaśmiała – Nie musiałeś
co wieczór wyrywać nowych dziwek, żeby mieć sex.
Zrobiłem gwałtowny krok w jej stronę i chwyciłem ją za
ramiona.
- Nigdy taki nie byłem, wiesz o tym – wysyczałem wprost do
jej rozedrganych ust
- Lubię jak jesteś taki stanowczy – wymruczała. Przybliżyła
się do mnie chcąc mnie pocałować. W porę zorientowałem się, co ma zamiar zrobić
i odchyliłem się od niej.
- Możesz już iść i następnym razem ubierz na siebie coś
więcej – zlustrowałem jej ciało od góry do dołu z obrzydzeniem na twarzy.
- Jeszcze zatęsknisz za tym ponętnym ciałem – puściła do
mnie oczko kierując się do wyjścia
- Uwierz mi bardziej zatęsknię za wrzodem na dupie niż za
tobą – prychnąłem
- To się jeszcze okaże – trzasnęła drzwiami.
***
- Hej – przywitałem się z Johnem i Hayley czekających na
mnie przy barze
- No nareszcie. – blondynka westchnęła wywracając oczami
- No co? – zmarszczyłem brwi
- Każesz na siebie długo czekać – kiwnął głową. Zacząłem się z nim
przedrzeźniać i nabijać z różnych głupich i śmiesznych przygód, które mu się
przydarzyły.
- No dobra dość tych wygłupów chodźcie na pizzę, bo nie
sądzę, żeby tutaj było coś dojedzenia, ja stawiam – machnąłem ręką w ich stronę
- Och tak, bo słynny pan Styles musi pochwalić się kasą –
prychnęła blondynka.
A tej o co znowu chodzi? Cały czas ma jakieś „ale”. Jak by
raz nie mogła usiedzieć cicho. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią
zaciekawiony z lekką irytacją.
- O co ci tym razem chodzi? – znudzony zapytałem oblizując
spierzchnięte usta
- Jak zwykle o jebaną błahostkę – posłała mi chłodny uśmiech
nie mający nawet trochę serdeczności
- Co dziwnego jest w tym, że chcę was zabrać na pizze?
Proszę oświeć mnie, bo jakoś nie wiem – arogancko spojrzałem na niebieskooką. Kiepskie
światło oświetlało ją. Mocny makijaż jej oczu sprawiał, że wyglądała jeszcze
bardziej chłodno i mrocznie niż zwykle. Włosy kaskadami rozrzucone były po
ramionach i plecach.
- Zawsze musisz się pochwalić kasą, tak? Żeby zaimponować
innym? - wpatrywała się we mnie z
wyczekiwaniem
- Chodzi ci o te rachunku? – uniosłem jedną brew
- Nie.
- To tylko głupia pizza. Kosztuje zaledwie parę funtów i
równie dobrze mógł ją zaproponować John
-wzruszyłem ramionami. Miedzy nami zastała przytłaczająca cisza. –
zawsze musisz z czegoś zrobić problem? Z byle błahostki robisz dramat. To
żałosne – przeniosłem ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
- Tak oczywiście to zawsze Hayley robi dramat o byle gówno,
tak to moja dziedzina nie wiedziałeś? Jestem w tym genialna! – klasnęła w ręce
udając entuzjazm
- Właśnie zauważyłem – mruknąłem pod nosem, lecz to
usłyszała
- Zawsze taki wkurwiający jesteś? Ja nie wiem jak ci twoi
kumple z zespołu z tobą tyle wytrzymują. To musi być cholernie męczące z taką
osobą żyć. – zlustrowała mnie z obrzydzeniem na twarzy. Co ona sobie myślała?!
Że dam sobą pomiatać?! Nie jestem kimś na kim można się wyżywać i obwiniać za
nieudane życie.
- Ja też się nie dziwię, że sama mieszkasz, i że faceta nie
masz. Nie wiem, który normalny chłopak dobrowolnie chciałby z tobą mieszkać i
zmagać się z twoimi humorkami – nie pozostałem jej dłużny
- Och czyżby? Jakoś ci moje „humorki „ – zrobiła cudzysłów w
powietrzu – nie przeszkadzały kiedy mnie całowałeś i szeptałeś jak to seksowna
jestem i jak bardzo mnie pragniesz – na
jej usta wkradł się triumfalny uśmiech
wiedząc, że mnie tym zgasiła. Spojrzałem przelotnie na Johna. Był zdziwiony tym
co właśnie zostało wypowiedziane przez blondynkę.
- Nie narzekałaś sądzę, że wręcz przeciwnie – gwałtownym
ruchem znalazłem się przy niej – podobało ci się to – wyszeptałem do jej ucha.
Gorzki śmiech wydobył się z jej ust. Otworzyła usta, żeby mi się odgryźć lecz
głos zabrał John.
- Mam dość! – krzyknął. Spojrzałem na niego zdezorientowany
– Zachowujecie się jak dzieci walczące na bardziej pojebane słowa i docinki!
Bije wam już? To przechodzi ludzkie pojęcie! Następnym razem nigdzie was razem
nie zabieram! Nie mam zamiaru słuchać waszych bezsensownych i żałosnych kłótni!
– wyrzucił ręce w powietrze – Jeśli przyszliście się kłócić to do widzenia ja
idę do domu, wolę sobie dobrą komedie obejrzeć – ustawił ręce w obronnym geście
po czym wstał. Spojrzałem na Hayley z poczuciem winy. Zrobiłem krok do tyłu.
- Przepraszam – wyciągnąłem dłoń w jej kierunku na znak, że
chcę się pogodzić. Dziewczyna obojętnym wzrokiem obrzuciła moją sylwetkę.
- Hayley – wysyczał John
- No co? – zmarszczyła brwi – Nie darzę go sympatią.
- Nie możesz popuścić? Twoja pieprzona duma na tym nie
ucierpi – naprawdę był wyprowadzony z równowagi
- Przeprosiny przyjęte – uścisnęła moją dłoń. W tym momencie
wpadłem moim zdaniem na genialny pomysł.
- Hej ummm jutro jest koncert The Rolling Stones może chcesz
iść na znak zgody i rozejmu? – podrapałem się po karku patrząc na dziewczynę –
Ty też John.
- Dzięki stary, ale niestety nie dam jutro rady – wzruszył
zrezygnowany ramionami. Spojrzałem pytająco na blondynkę.
- To jak? – wyczekiwałem odpowiedzi
- No dobra, ale to tylko dlatego, że ich lubię – na jej usta
wkradł się blady uśmiech.
- Jeśli będziesz chciała to załatwię wejściówki za kulisy i zapoznam cię z wokalistą.
- Dobra, dobra nie musisz przypominać o swojej postawie w
show-biznesie.
- To… dałabyś mi twój numer? Napiszę ci sms o której masz
być gotowa – wyciągnąłem telefon z kieszeni. Po chwili zastanowienia wzięła ode
mnie telefon. Popatrzyła na mnie z pogardą kiedy nagle telefon znalazł się w
kufrze pełnym piwa.
- Ej co ty robisz?! – prawie krzyknąłem patrząc z
niedowierzeniem na mój telefon w piwie.
- Nic – spojrzała na zegarek na swoim nadgarstku – znając
życie masz ich jeszcze w kieszeni z 3 – wstała od baru
- No tak – cynicznie się zaśmiałem sięgając po drugi telefon
– Podyktuj mi tym razem – spojrzałem na nią. Podeszła do mnie i wręcz wyrwała
telefon z mojej ręki. Postukała palcem po ekranie i oddała mi aparat.
- Muszę iść – oznajmiła - Mam jeszcze dzisiaj walkę – jej
twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Była pusta wyprana, z jakichkolwiek ludzkich
cech. Spojrzała po nas i po prostu wyszła.
***
Niestety obowiązki wzywały i musiałam się zmywać z tego
„spotkania towarzyskiego” . Drzwi baru zatrzasnęły się za mną. Spojrzałam po ciemnej ulicy i ruszyłam w
znanym mi kierunku. Przeczesałam ręką włosy i sięgnęłam do tylnej kieszeni
moich spodni. Wyciągnęłam z niej paczkę
papierosów. Może i nie miała dużo kasy, ale zawsze jakieś grosze na papierosy
znajdowałam. Wyciągnęłam jednego i
umiejscowiłam między moimi ustami. Następnie wydostałam zapalniczkę i zapaliłam
papierosa zaciągając się nim. Samochody mijały mnie śpiesząc się gdzieś. Nidy
nie rozumiałam tych ludzi. Dlaczego mają być nieszczęśliwi do końca swojego życia
przez jeden życiowy błąd? To śmieszne i chore. W wieku 16 lat muszą już zadecydować
co chcą robić w życiu. Zaśmiałam się sama do siebie. Skąd mnie nagle wzięło na
takie przemyślenia? Po raz kolejny zaciągnęłam się papierosem dłużej
przytrzymując dym w płucach. Po chwili wypuściłam go wolno, pozwalając zmieszać
się z chłodnych wieczornym powietrzem.
Bardziej się otuliłam czując gęsią skórkę na moich gołych ramionach. Budynki
były mi coraz bardziej mi znane, kiedy nagle znalazłam się przed kamienica
gdzie mieszkałam.
- Butler? Hayley Butler? – zatrzymałam się w pół kroku. Od
razu w moim mózgu zaświeciła się czerwona lampka. Przybrałam pozycję obronna i
obróciłam się w stronę źródła głosu gdzie stał zakapturzony mężczyzna. –Ty
jesteś Hayley? – powtórzył pytanie
- A kto pyta? – nie spuszczałam wzroku z mężczyzny, nie
kojarzyłam jego głosu, więc mógł być każdym
- Jestem Mark… Mark Owen – wyłonił się z mroku. Nocna
latarnia świetliła jego twarz. Skądś kojarzyłam tą twarz, aż w końcu się
domyśliłam.
- Słucham? – uniosłam brew do góry zaciekawiona jego wizytą
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia – na jego usta
wkradł się mały, łobuzerski uśmieszek.
- Mów. – zażądałam.
**************
Heloł kochani! Jak tam u was śnieg już spadł? Bo u mnie już jest! Dzisiaj poszłam na karuzelę z przyjaciółką i jej jeszcze nie chłopakiem i stanęłam na tej karuzeli i oni zaczęli mnie tak szybo kręcić, że sie wyjebałam na dupe i teraz mnie dupa boli! I jeszcze cała ze śniegu byłam! A wczoraj szkolna dyskoteka była joł. Talk dirty to me puścili i z przyjaciółką tańczyłam *.* No i takie dżezy u mnie c'nie :D Haha to chyba tyle... love ya xx