środa, 4 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 10

***
Stukałem palcami o kierownicę. Gdzie ona do cholery jest?! Koncert zaczyna się za 15 minut, a jej jeszcze nie ma! Co chwilę patrzyłem to na wyjście z kamienicy to na mój telefon.  Z moich ust wydobyło się pełne irytacji westchnięcie. Może i się spóźniała czego cholernie nienawidziłem, ale i tak się cieszyłem, że się zgodziła iść ze mną na ten koncert. Szczerze po niej spodziewałem się wyśmiania mnie i powiedzenia, że jestem popapranym idiotą myśląc, że ze mną pójdzie. Ale nic takiego nie zrobiła.  Po raz kolejny spojrzałem na wyjście ze starej kamienicy. Gdy już miałem odwrócić wzrok dostrzegłem coś interesującego. Po ulicy przemieszczała się, bardzo ładna blondynka.   Na sobie miała granatową sukienkę do połowy uda. Na ramionach spoczywała czarna skurzana kurtka z rękawami 3/4, która miała parę ćwieków. Czarne szpilki na platformie niesamowicie wysmuklały i wydłużały i tak już długie nogi. Dokończeniem tego wszystkiego były czerwone usta i parę bransoletek na nadgarstkach.  Dopiero po dłuższym czasie zorientowałem się, że dziewczyna idzie w kierunku mojego samochodu. To była Hayley. Szybko wysiadłem z samochodu i obszedłem go, aby być po stronie pasażera. Posłałem jej uśmiech i otworzyłem drzwi pasażera przed nią. Wyciągnąłem rękę, aby jej pomóc, lecz przeszła obok posyłając mi chłodne spojrzenie i wsiadając samodzielnie do pojazdu. Zamknąłem za nią drzwi i przebiegłem   na drugą stronę samochodu wsiadając na miejsce kierowcy. Przeczesałem ręką włosy i spojrzałem na nią. Siedziała tępo gapiąc się w widoki za przednią szybą. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Tak pięknie wyglądała jak… jak nie ona. Falowane włosy perfekcyjnie opadały jej na ramiona dodając jej jeszcze więcej uroku.
- Masz zamiar się gapić na mnie cały wieczór czy pojedziemy na ten koncert? – odezwała się nie odrywając wzroku od widoków przed nami. Kurwa zostałem przyłapany, ale to i tak nic nie zmienia bardzo dobrze wiedziała, że mi się podoba.  Nic nie odpowiedziałem i zapaliłem samochód kierując się na arenę gdzie miał się odbyć koncert.
***
- Nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale dzięki, że mnie zaprosiłeś na ten koncert – Hayley posłała mi jeden z nielicznych swoich szczerych uśmiechów – Naprawdę to był świetny koncert.
- Cieszę się, ze ci się podobało – przekręciłem kluczyk w stacyjce – Odwiozę cię do domu – spojrzałem na nią. Na jej twarzy był wymalowany grymas. – Co? – zapytałem, lecz nic nie odpowiedziała – Nie chcesz jechać do domu?
- Nie mam ochoty jeszcze wracać do domu – wpatrywała się na mnie swoimi niebieskimi oczami. Zrozumiałem co miała na myśli. Sądziłem, że chciała się jak najszybciej pozbyć mojego towarzystwa jak to zawsze robiła. Ale dziś było inaczej.
- Klub? – uniosłem jedną brew do góry. Na jej czerwone usta wkradł sie łobuzerski uśmiech.
Zaparkowałem samochód przed jednym z najbardziej znanych klubów w Londynie. Głośna muzyka ze środka huczała też na zewnątrz. Dookoła budynku i po ulicy plątali się pijani ludzie. Dziewczyny skąpo ubrane i chłopaki lepiący się do nich z łapami to codzienność.  Hayley już wysiadła z samochodu i wzrokiem lustrowała budynek. Przeczesując włosy podszedłem do niej.
- I jak, może być? – spojrzałem na nią pytająco kiwając głową w stronę budynku z neonowymi napisami
- Klub, jak klub– wzruszyła ramionami poprawiając włosy.
- Chodź – kiwnąłem głową szybkim krokiem przechodząc przez jezdnię. Przed budynkiem była spora kolejka ludzi. W powietrzu wisiała woń alkoholu i różnych perfum zmieszanych ze sobą.  Bez zastanowienia poszedłem prosto do wejścia klubu. Chciałem wejść do środka lecz zatrzymała mnie ręka ochroniarza. Spojrzałem na wysokiego mężczyznę i mruknąłem z niezadowolenia. Bez słowa wyciągnąłem z kieszeni portfel , a z niego czarną kartę. Pokazałem ją ochroniarzowi i wszedłem w głąb klubu ciągnąc za sobą Hayley. Mocna woń alkoholu i spoconych ciał wbiła się w moje nozdrza.  Mocniej zacisnąłem uścisk wokół ręki blondynki, żeby jej nie zgubić w tłumie. Skierowałem się w stronę baru.
- Po proszę dwa drinki – kiwnąłem w stronę barmanki
- Jeden drink i jedną colę – poprawiła mnie blondynka. Spojrzałem na nią pytająco. Wprawdzie to nigdy nie widziałem jak piła alkohol. Czyżby trzymała się od tego z daleka?
- Nie pijesz? – zapytałem
- Nie dzisiaj –potrząsnęła głową
- W takim razie cole z lodem razy dwa – ostatecznie zamówiłem napoje. Powoli sączyłem zimny napój lustrując bawiących się ludzi. Spojrzałem na blondynkę i odstawiłem swój napój.
- Zatańczysz? – wyciągnąłem w jej stronę rękę. Poczułem się trochę jak za czasów szkolnych. Kiedy to na potańcówkach podchodziło się do dziewczyny, która mi się podobała i nie śmiało zapraszało do tańca.
Spojrzała na mnie zdziwiona. Jej wzrok wędrował to z mojej ręki na moją twarz i z powrotem.
- Jasne – odepchnęła się od baru odkładając szklankę i chwytając moją rękę. Zacieśniłem uścisk na jej ciepłej dłoni prowadząc na sam środek parkietu. Basy tak dudniły, że czułem je nawet w moim żołądku. Po chwili już oboje kołysaliśmy naszymi ciałami w rytm muzyki. Atmosfera, która panowała dookoła zaczęła się udzielać i nam. Mimo, że nic nie wypiliśmy zaczęliśmy się zachowywać jak byśmy wypili parę drinków. Temperatura coraz bardziej wzrastała z każdą sekunda tańca. Na parkiecie robiło się coraz ciaśniej zmuszając nas tym samym do tego, abyśmy byli siebie jeszcze bliżej. Jej tyłek zaczął się ocierać o moje krocze.
- Czujesz? – wychrypiałem do jej ucha. Na chwilę znieruchomiała, następnie obracając się do mnie przodem.
- Tylko ja potrafię pobudzić cię tak szybko? – zaśmiała się
- Jak widać – zmrużyłem oczy bacznie się jej przyglądając. Małe kropelki potu pojawiły się na jej czole, a makijaż dookoła oczu powoli stawał się niewyraźny.  Przybliżyła się do mnie oplatając mój kark dłoni i przyciągając mnie do siebie.  Ustami musnęła moje ucho i przygryzając jego płatek.
- Chodźmy stąd – wymruczała i odchyliła się ode mnie. Spojrzałem na nią niepewnym wzrokiem. W jej oczach widziałem coś czego jeszcze nigdy nie dostrzegłem – pożądanie. Kiwnęła głowa w stronę wyjścia na potwierdzenie swoich słów. Złapałem ją za rękę prowadząc na zewnątrz. Znalazłem swój samochód, a po chwili czarny range rover pędził ulicą.

- Do mnie – w samochodzie zabrzmiał głos blondynki. Nie sprzeciwiałem się. Po paru minutach zaparkowałem na poboczu. 
*****************
Heloł! I jak tam u was? Wiem, że rozdział krótki, ale ostatnio nie mam weny i moje zapasy sie wykańczają, więc musze spiąć dupę i w końcu coś nadrobić.Jutro mam zawody szkolne w siatkę, więc trzymajcie kciuki! <3 Też jutro wychodzi teledysk do Diana i az mnie skręca, bo nie moge sie doczekać! Dziś krótko, bo nie bardzo mam czas tak, więc tradycyjnie rozdział pojawi się w środę, o ile przeżyje na próbnych testach O.o do następnej środy xx Love 

5 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki ! Super rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnyy ^^ Masz talent :3 Powodzenia.!! :). http://nike-one-direction-opowiadanie.blogspot.com/?m=1 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeeer rozdział.. No i powodzenia w zawodach ;'')

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś super! Masz u mnie nominacje do Liebster Blog Award! Szczegóły tutaj http://i-ja-ci-ufalam.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. JESTES ZAJEBISTA! Ale musialas skonczyc w takim momencie? chcialam juz po tym rozdziale isc spac, ale nie moge, nie dam rady. Musze czytac! Jak wyladuje w psychiatryku to bedziesz wiedziala czemu. XD

    OdpowiedzUsuń