- Wyjaśnię ci później zaraz ci wyśle adres, będę czekać przy
głównej drodze. – powiedziałam rozłączając się. Wysłałam mu adres dopisując,
aby zatrzymał się przy głównej drodze. Podniosłam się na łokciach czując na
prawym pieczenie. Zerknęłam na niego i zacisnęłam usta widząc dziurę w kurtce,
z której sączyła się krew . Westchnęłam rozglądając się dookoła. Kuśtykając
ruszyłam przez polną drogę klnąc kiedy kamyczki drażniły skórę na moich
stopach. Jesienne słońce drażniło moje oczy jasnymi promieniami. Muszę się szybko zwinąć z tego zadupia zanim
zaczną mnie szukać. Zerknęłam za siebie, aby sprawdzić czy nikt mnie nie
śledzi, bądź czy nie jedzie jakiś samochód. Na moje szczęście droga była pusta,
więc kontynuowałam swoją drogę. Cholerne zadupie, cholerni chuje, cholerny świat. Mój nowy samochód! Dopiero
teraz zaczęło do mnie docierać, że utopiłam mój samochód. Kurwa, zajebiście.
Droga niesamowicie mi się dłużyła. Ile już idę? Moje stopy cholernie bolały,
tak jak rana na ramieniu. Opadałam już z sił i co chwile potykałam się nawet o
własne stopy. Przystanęłam na chwilę i pochyliłam się opierając rękami o kolana
starając się unormować oddech. Zamknęłam na chwile oczy, nie mogąc wytrzymać
ich pieczenia. W głowie cholernie mi się kręciło i było mi duszno. Przecież, aż
tak złej kondycji nie mam. Potrząsnęłam głową i ruszyłam dalej kuśtykając. W
końcu moim oczom ukazała się główna droga. Jeszcze chyba nigdy nie cieszyłam
się tak, że zobaczyłam drogę ze znakami. Kiedy byłam coraz bliżej wyjazdu
spostrzegłam czarnego range rovera na poboczu. W tej samej chwili mój telefon
zaczął wibrować.
- Już jestem – powiedziałam do telefonu rozłączając się.
Kiedy znalazłam się na jego widoku chłopak wyskoczył z samochodu.
-Co się do cholery stało?! – krzyknął
- Kurwa zamknij tą morde i wsiadaj do auta – nakazałam i
wsiadłam na miejsce pasażera. Brunet wyglądał na wkurzonego kiedy zajął miejsce
obok mnie.
- Możesz mi wyjaśni…
- Jedź - zerknęłam na
polna drogę – Jedź, a wszystko ci wytłumaczę – spojrzałam na niego błagalnie? Ułożył usta w cienką linie i zapalił samochód
zjeżdżając z pobocza.
- Miałam po prostu wypadek samochodowy – zaczęłam zanim
znowu zaczął się upominać. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy na chwile,
lecz kiedy w mojej głowie ukazał się obraz z tonącego samochodu od razu
otworzyłam oczy.
- Gdzie jest ten samochód i dlaczego jesteś mokra? – jego
ton był oziębły i suchy.
- Wpadłam do jeziora – potarłam czoło, ale syknęłam z bólu
czując i tam pieczenie. Na ręce miałam krew świadczącą o tym, że również mam
tam ranę.
- Tutaj jest ten magazyn, w którym pracujesz? – nie
popatrzył na mnie ani razu, od kiedy wyruszyliśmy w drogę.
- Nie… On jest zupełnie gdzie indziej – dlaczego on teraz
musi być taki onieśmielający?
- Podaj mi adres muszę cię tam zawieźć - jego twarz była kamienna i nie wyrażała
żadnych uczuć. Aż taki wkurwiony był na mnie?
- Jak byś mógł mnie odwieźć do mojego starego mieszkania… -
potarłam swoje skronie, kiedy kolejna fala bólu zalała moją głowę.
- Najpierw odwiedzimy szpital, muszą cię przebadać, nie
wyglądasz najlepiej.
- Dzięki – prychnęłam – Ale zawieź mnie prosto do
mieszkania, nic mi nie jest – potrząsnęłam głową.
- W schowku są chusteczki, jeśli chcesz wytrzeć makijaż –
czułam na sobie jego wzrok, więc i ja popatrzyłam na niego, ale kiedy
złapaliśmy kontakt wzrokowy od razu obrócił głowę do przodu. Czułam się w tym momencie jak największa idiotka
świata. Moja podświadomość krążyła w kółko i krzyczała na mnie wyrywając sobie
włosy. O co jej chodzi? O co mi chodzi? Chyba się uderzyłam w głowę i tego nie
pamiętam najwidoczniej. Pochyliłam się i ze schowka wyciągnęłam chusteczki
higieniczne. Otworzyłam lusterko nad przednią szybą i przejrzałam się w nim.
Wyglądałam jak widmo. Mokre i zmierzwione włosy przyklejały mi się dookoła
twarzy. Cały makijaż miałam rozmazany po moich policzkach, usta miałam sine, a
na czole pod linią włosów miałam rozcięcie. Najwidoczniej musiałam
zahaczyć o odłamki szkła kiedy
wypływałam z samochodu. Wyciągnęłam jedną chusteczkę i wycierałam twarz. Nie
było to łatwe, bo czarne smugi już zaschły. Językiem zwilżyłam chusteczkę i
kontynuowałam czynność. Kiedy uznałam, że już więcej i tak mi się nie uda
zrobić z moim wyglądem schowałam lusterko i oparłam się o fotel mnąc w ręce
brudną chusteczkę. Spojrzałam przelotnie na Harrego. Brwi miał zmarszczone, a
ręce spokojnie spoczywały na kierownicy. Wyglądał na zamyślonego.
- Przepraszam… - wydusiłam z siebie słabym głosem i
spuściłam głowę bawiąc się brudnym materiałem w mojej ręce.
- Co tym razem sobie ubzdurałaś huh? – prychnął. Podniosłam
wzrok na niego mrugając powiekami. Mimo
tego, że spodziewałam, się jak zareaguje – byłam zaskoczona.
- Co miałam sobie ubzdurać? – potrząsnęłam głową – Chciałam
cię tylko przeprosić.
- Za co? Za, to że w tandetny sposób udawałaś przede mną
skruchę, biedną Hayley, która sobie nie radzi z tym okrutnym światem, a później
bez zawahania rozbiłaś butelkę na mojej głowie? Och naprawdę nie masz za co –
wypluwał słowa pełne sarkazmu.
Patrzyłam na niego z otwartą buzią. Jego stopień nienawiści
do mnie wzrósł o 9 w skali Richtera. Zamknęłam buzie i obróciłam głowę w drugą
stronę, aby nie patrzeć na niego.
Rozcięcie na ramieniu niemiłosiernie pulsowało i czułam jak co jakiś
czas krew cieknie wzdłuż ręki. Spojrzałam w dół na swoją dłoń, która była zakrwawiona. Super. Szybko
starałam się wytrzeć ją zanim Harry by zauważył. Spojrzałam nerwowo na niego.
Na szczęście nic nie zobaczył. Zawroty głowy powróciły powodując zasilający się
ból głowy. Kurwa co się ze mną dzieje?! Oparłam głowę o zagłówek ciężko
oddychając.
- Wszystko w porządku? – głos bruneta odbił się echem w
mojej głowie.
- Tak – powiedziałam słabo trzymając na siłę otwarte
powieki.
- Krwawisz – usłyszałam niepokój w jego głosie. Czułam, że
przegrywam tę walkę i zaczynam tracić świadomość. Powieki opadły mi ciężko, a
wszystko co odczuwałam dookoła zaczynało zanikać.
- Przepraszam… - szepnęłam ostatkami sił.
- Kurwa mać Hayley! – to ostanie co usłyszałam, a później tylko
ciemność.
**********
Hej kochani :D Dziś krótka notka. Krótko, zwięźle i na temat :D Dziękuję za komentarze, jeśli też wam cos przeszkadza w układzie bloga czy właśnie jakieś sugestie dla mnie macie to śmiało piszcie, cie wstydźcie się :D Ja pewnych rzeczy nie zauważam, też a wy jako czytelnicy moga wam sie takie błędy rzucać w oczy :D To tyle dziękuję i pozdrawiam xx
Jeju. Najlepszy blog jaki czytalam. No e mg sie doczekać nexta
OdpowiedzUsuńBoże cudo!!! świetny!!! <3 szybko nexta pisz plissssss :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. Miło by było gdybyś zostawiła po sobie komentarz ->ww.very-crazy-duo.blogspot.com
Znowu nie zobaczyłam nowego rozdziału w dniu dodania. Dlaczego? Bo jestem pojebana. Tak, więc cieszę się, że dodałaś nowy rozdział. Mam już dość historii gdzie Harry jest zły, a u ciebie odmiana. Dziewczyna jest zła. Ale i tak czytam wszystko, bo Harry to Harry. Zemdlała biedna, szkoda trochę. Mam nadzieję, że masz już pomysł na następny rozdział. Jeszcze chciałam cię zapytać: Czy masz jeszcze jakieś opowiadanie? Bo bardzo chętnie bym przeczytała, wiem jaka wiąże się odpowiedzialność z posiadaniem wielu opowiadań, więc nie zmuszam do nowego. Co do rozdziału to ja tutaj błędów nie wyłapałam żadnych i bardzo się z tego cieszę. Najlepszy był ten moment
OdpowiedzUsuń- Przepraszam… - wydusiłam z siebie słabym głosem i spuściłam głowę bawiąc się brudnym materiałem w mojej ręce.
- Co tym razem sobie ubzdurałaś huh? – prychnął. Podniosłam wzrok na niego mrugając powiekami. Mimo tego, że spodziewałam, się jak zareaguje – byłam zaskoczona.
- Co miałam sobie ubzdurać? – potrząsnęłam głową – Chciałam cię tylko przeprosić.
- Za co? Za, to że w tandetny sposób udawałaś przede mną skruchę, biedną Hayley, która sobie nie radzi z tym okrutnym światem, a później bez zawahania rozbiłaś butelkę na mojej głowie? Och naprawdę nie masz za co – wypluwał słowa pełne sarkazmu.
Nie chcesz czytać mojego komentarza, nudnego komentarza to nie czytaj :)
Pozdrawiam <3
To tez jesy chyba jej blog: Jets genialny. onedirectionlife-opowiadanie.blogspot.com Radzę przyczyttać!
UsuńSwietny blog!!! Nie moge sie doczekac nexta :)
OdpowiedzUsuńkiedy next
OdpowiedzUsuń